W komentarzu redakcyjnym dziennik podkreśla, że klęskę premiera Malikiego można było już przewidzieć w 2010 roku, kiedy w kraju odbyły się wybory parlamentarne. Koalicja premiera otrzymała wtedy tylko 89 miejsc w 325-osobowym parlamencie. Większym poparciem cieszyła się sunnicka Irakija byłego premiera Ijada Alawiego, zdobywając 91 miejsc. "WP" zwraca uwagę, że administracja amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy "dziwacznie" współpracując z Iranem udzieliła wtedy poparcia przywódcy szyickiej koalicji, co musiało w ostateczności doprowadzić do konfliktu. Dziennik podkreśla, że autorytarny i sekciarski styl sprawowania rządów Malikiego szybko doprowadził do pogłębiania konfliktów wewnątrz kraju. Opierając swoje rządy na większości szyickiej nie brał pod uwagę realiów panujących w kraju i na Bliskim Wschodzie. Dlatego dziwić powinna postawa administracji Obamy, która wspierała go miliardami dolarów pomocy wojskowej - pisze "WP". Wydaje mi się, że Maliki nigdy nie miał zamiaru i chęci do zjednoczenia Iraku. (...) Od początku był złym wyborem, a nasze (amerykańskie) poparcie dla niego było błędem" - ocenił w rozmowie z "WP" profesor Derek Harvey z Uniwersytetu Południowej Florydy. Gazeta zwraca uwagę, że mimo znacznego wsparcia militarnego ze strony Waszyngtonu Maliki nie był w stanie stworzyć sprawnych struktur bezpieczeństwa państwa. W trakcie swych rządów dokonał istotnych zmian na szczytach władzy w armii, zastępując doświadczonych oficerów szyitami, których jedynym atutem była wierność dla Malikiego - pisze "WP". Efekty tej polityki widać obecnie, kiedy armia wyposażona w nowoczesny sprzęt przegrywa kolejne starcia z dżihadystami z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL), w których szeregach walczą doświadczeni radykałowie sunniccy z całego świata. Co ważne, rebelianci z każdym zwycięstwem zdobywają na irackiej armii nowy sprzęt, rosnąc dalej w siłę - podkreśla "WP". Dziennik podsumowuje, że w związku z klęską polityki premiera Malikiego administracja Obamy staje przed fundamentalnym pytaniem - czy wraz z innymi państwami Zachodu będzie w stanie zorganizować konferencję pokojową, która doprowadzi do zbliżenia sił sunnickich i szyickich oraz ich głównych sponsorów: Arabii Saudyjskiej i Iranu. Tylko dzięki temu będzie możliwe stworzenie nowego układu bezpieczeństwa, który powstrzyma dalszą ofensywę ekstremistów.