W artykule redakcyjnym waszyngtońska gazeta przypomina, że sekretarz stanu USA John Kerry bardzo wyraźnie zagroził, że jeśli prorosyjscy separatyści wbrew ustaleniom z Genewy nie złożą broni i nie opuszczą budynków rządowych w miastach na wschodzie Ukrainy, to USA zaostrzą sankcje wobec Rosji. - Jeśli nie będzie postępu w ten weekend, wówczas nie będziemy mieć wyboru i obarczymy Rosję dalszymi kosztami - ostrzegał Kerry. - Weekend minął, a Rosja, daleka od ustępstw, kontynuuje eskalację - zauważa "Washington Post". - Prezydent Rosji Władimir Putin kolejny raz rażąco ignoruje ostrzeżenia i czerwone linie wyznaczone przez administrację Obamy. Ma ku temu powód: prezydent Obama też je lekceważy. Mimo bowiem stanowczych słów Kerry'ego Biały Dom odkłada ogłoszenie przygotowanej już od ponad tygodnia serii kolejnych sankcji, by ukarać Rosję za podważanie suwerenności Ukrainy - stwierdza "WP". Dziennik zarzuca administracji USA, że nie tylko wycofuje się z wcześniejszej groźby nałożenia sankcji na kluczowe sektory rosyjskiej gospodarki, jak energia, ale też opóźnia skromniejsze kroki, w postaci sankcji wobec osób indywidualnych. "WP" krytykuje też argumentację Białego Domu, że USA powinny uzgodnić swe stanowisko w sprawie sankcji z Unią Europejską, gdzie niezbędna jest jednomyślność wszystkich 28 członków, w tym także tradycyjnych sojuszników Rosji. Strona amerykańska "twierdzi, że USA nie powinny działać niezależnie od UE - co daje Grecji i Cyprowi prawo wetowania sposobu, w jaki administracja Obamy reaguje na przekraczanie własnych, wyznaczonych publicznie czerwonych linii" - napisał "WP". Dziennik ocenia, że dotychczasowa strategia Obamy, opierająca się na założeniu, że stopniowanie sankcji i dyplomacja powstrzymają agresję Władimira Putina, nie powiodła się. - Teraz Obama musi działać - albo skaże Ukrainę na rozpad - konkluduje "WP".