Nowa masakra, której dokonały syryjskie siły rządowe, nastąpiła w dniu ogłoszenia raportu ONZ-owskiej komisji śledczej w sprawie Syrii. Wskazuje on na odpowiedzialność sił zbrojnych reżimu i prorządowych milicji Szabiha za masakrę w miejscowości Hula, gdzie w maju tego roku zamordowano stu cywilów. Wśród nich połowę stanowiły kobiety i dzieci. Film wideo, który rozpowszechniło Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka pokazuje jak mieszkańcy Azaz próbują odkopywać spod gruzów zbombardowanych domów tych, którzy przeżyli i zwłoki ofiar bombardowania. Wśród śmiertelnych ofiar są żołnierze Wolnej Armii Syryjskiej (WAS). Jeden z uczestniczących w akcji ratowniczej Hazem Azizi relacjonuje na wideo, jak syryjskie myśliwce bombardujące dokonały ataku na lokalny targ i zniszczyły kilka budynków. W jednym z nich znajdowało się 11 libańskich zakładników zatrzymanych przez powstańców w maju tego roku, gdy wracali z pielgrzymki do Iranu. Zamach bombowy w centrum Damaszku Budynek wojskowy w Damaszku, w dzielnicy Mazzeh, który był celem środowego zamachu bombowego mieści się niedaleko siedziby premiera Syrii. Celem zamachu - eksplodowała bomba umieszczona w samochodzie-cysternie - było jednak biuro szefa syryjskiego sztabu generalnego na tyłach hotelu "Dama Rose", w którym kwaterują członkowie międzynarodowej misji obserwatorów w Syrii. W pobliżu znajduje się także ambasada Iranu, głównego sojusznika reżimu syryjskiego. Według syryjskiej telewizji rządowej "służby specjalne zaatakowały w ogrodach niedaleko rezydencji premiera Syrii oddział terrorystów-najemników, zabijając nieokreśloną ich liczbę i biorąc do niewoli innych". Syryjski wiceminister spraw zagranicznych Faisal Makdad oświadczył, że eksplozja w dzielnicy Mazzeh była "zamachem terrorystycznym" na obserwatorów. Wolna Armia Syryjska (WAS) ogłosiła przez swego rzecznika, że zamach był wymierzony w grupę najwyższych dowódców syryjskich wojsk rządowych, a nie w obserwatorów bądź obce przedstawicielstwo dyplomatyczne. W ostatnich miesiącach w stolicy Syrii często dochodzi do eksplozji ładunków wybuchowych. Władze oskarżają o nie "terrorystów", jak określa rząd żołnierzy Wolnej Armii Syryjskiej. Do zamachów bombowych doszło w środę także w damasceńskiej dzielnicy Kabun, gdzie przez wiele godzin wojsko dokonywało potem rewizji i aresztowań. Wojsko ostrzelało szpital Agencja Reutersa przekazała z Aleppo szczegóły wtorkowego ataku rakietowego na miejscowy szpital al-Szifaa. Został on trafiony pięcioma rakietami S-5 rosyjskiej produkcji. Produkowane od 1950 r. mają zasięg pięciu kilometrów. Rakiety zniszczyły częściowo czwarte piętro oznakowanego budynku szpitalnego, w którym znajdowali się niemal wyłącznie ranni cywile. Na chwilę przed atakiem lekarze zdążyli zakończyć serię operacji, dzięki czemu, jak podał jeden z nich, dr Junes, sala operacyjna była już pusta i nikt nie zginął. 18 lipca Wolna Armia Syryjska zadała najcięższy cios reżimowi syryjskiemu, dokonując zamachu na gmach Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Damaszku; zginęli wówczas m.in. minister i wiceminister obrony.