- Jeśli Saddam Husajn zostałby zaatakowany, mógłby celowo spowodować taką katastrofę - twierdzi Jonathan Lash z World Resources Institute. W 1991 roku irackie wojska, uciekając z Kuwejtu, podpaliły ponad 700 pól naftowych. Dziennie spalało się od 4 do 6 mln baryłek. Ślady zanieczyszczeń spowodowane tym pożarem znajdowano nawet w miejscach oddalonych o 2 tys. kilometrów. Irakijczycy ponadto wrzucili do Oceanu Indyjskiego kilka milionów baryłek. Ropa zabiła 25 tys. ptaków i zniszczyła unikalny ekosystem. - Aby uniknąć powtórki takiego czarnego scenariusza, Stany Zjednoczone muszą mieć większą kontrolę nad polami naftowymi - uważa Lash.