Akt ten nastąpił po ataku przez granicę kolumbijskich sił zbrojnych, które podczas weekendu uderzyły z powietrza na znajdujące się na terytorium Ekwadoru obozy działającej w Kolumbii, lewicowej partyzantki FARC, zabijając jej dowódcę. Jeszcze przed zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Kolumbią Ekwador wprowadził stan najwyższej gotowości w swych siłach zbrojnych, a zwłaszcza w garnizonach wzdłuż granicy z Kolumbią, przegrupowując jednocześnie oddziały z głębi kraju do regionów przygranicznych. Naruszenie przez Kolumbię integralności terytorialnej sąsiada potępiły inne kraje regionu, przede wszystkim Wenezuela, a także Brazylia. Prezydent sąsiadującego zarówno z Kolumbią jak i Ekwadorem Peru Alan Garcia zażądał w poniedziałek nadzwyczajnego zebrania Organizacji Państw Amerykańskich (OPA), z nadzieją, że pomoże to rozwiązać obecny kryzys. Kolumbijskie MSZ potwierdziło w poniedziałek wieczorem (ok. północy czasu polskiego), że Ekwador zerwał stosunki dyplomatyczne z Kolumbią w związku ze sporem o atak sił kolumbijskich na terytorium Ekwadoru i zabicie rebeliantów FARC i ich przywódcy. Z kolei prezydent Ekwadoru Rafael Correa oświadczył mniej więcej w tym samym czasie na spotkaniu z dziennikarzami, że rząd Kolumbii "kłamie" o jego rzekomych związkach z lewicowymi rebeliantami i zapowiedział podjęcie ostrych kroków w następstwie rajdu sił kolumbijskich na terytorium Ekwadoru. Kilka godzin później, w wystąpieniu telewizyjnym i radiowym Correa oświadczył, że przed atakiem Kolumbii jego rząd był bliski porozumienia z kolumbijską partyzantką FARC w sprawie uwolnienia 12 zakładników, w tym b. kandydatki na prezydenta Kolumbii, pochodzącej z Francji Ingrid Betancourt. Correa odrzucił oskarżenia Kolumbii, że jego rząd utrzymywał więzi z rebeliantami, znajdującymi schronienie po drugiej, ekwadorskiej stronie granicy. Podkreślił, że władze Kolumbii wiedziały wcześniej o jego działaniach na rzecz osiągnięcia ugody z partyzantami w celu uwolnienia zakładników, a mimo to zdecydowały się na atak na terytorium Ekwadoru. W podobnym tonie wypowiedział się również oskarżany przez Kolumbię o związki z marksistowskimi rebeliantami minister bezpieczeństwa Ekwadoru Gustavo Larrea. Przyznał, że spotkał się z dowódcą kolumbijskich rebeliantów, ale zaznaczył, że odbyło się to jedynie w ramach misji międzynarodowej.