Komunistyczna Północ w ostatnich tygodniach kilkakrotnie groziła atakiem - zarówno Korei Południowej jak i USA. Eksperci uważają, że żadna ze stron nie chce wojny, chociaż sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Jak powiedział na antenie Polskiego Radia 24 analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Wojciech Lorenz, nie jest wykluczone, że nawet sam Kim Dzong Un nie jest przekonany do gróźb, które wygłasza. Zdaniem eksperta, północnokoreański przywódca może być poddawany wewnętrznym naciskom. Wojciech Lorenz uważa, że Kim Dzong Un może czuć się zagrożony i w związku z tym próbuje wzmocnić swoją pozycję i pokazać się jako przywódca. - Może mu więc zależeć na sprowokowaniu jakiegoś ograniczonego konflikty, aby pokazać społeczeństwu, że Zachód go zaatakował - twierdzi analityk PISM. Jego zdaniem, północnokoreański lider mógłby chcieć w ten sposób zewrzeć szeregi w swoim kraju, aby jego obywatele wytrzymali w ogromnej biedzie, w której teraz żyją. Groźby Korei Północnej z ostatnich dni doprowadziły do największej od lat eskalacji napięcia na Półwyspie Koreańskim.