Panujący od ponad dwudziestu lat Meles Zenawi po raz ostatni pojawił się publicznie przed miesiącem na naradzie państw grupy G20 w Meksyku. Na początku lipca nie zjawił się w parlamencie, gdy posłowie debatowali nad budżetem państwa. Już wtedy rozeszły się plotki, że choruje. Kiedy zaś nie pojawił się na zorganizowanym w połowie lipca szczycie Unii Afrykańskiej w Addis Abebie (nie zdarzyło mu się to nigdy wcześniej), wrogowie, których Melesowi Zenawiemu nigdy nie brakowało, zaczęli rozgłaszać, że umarł albo zapadł na chorobę tak ciężką, że uniemożliwiającą mu dalsze rządy. Gazeta "Daily Telegraph" podała, że etiopski premier leczy się w Brukseli w klinice, specjalizującej się w chorobach krwi i najprawdopodobniej cierpi na białaczkę. Etiopskie władze, które, jak cesarski dwór, zbywały plotki o chorobie władcy milczeniem, musiały zabrać głos, gdy otwierając obrady szczytu Unii Afrykańskiej, prezydent Senegalu Macky Sall wyraził żal z powodu nieobecności Melesa i życzył mu powrotu do zdrowia. "Premierowi nie dokucza nic poważnego, ale jest przepracowany, pozostając przez tyle lat bez przerwy na służbie kraju - oznajmił rzecznik rządu Simon Bereket. - Lekarze poradzili mu, by wziął kilka dni urlopu, wkrótce wróci do pracy". Niedyspozycja władcy 70-milionowej Etiopii, regionalnego mocarstwa z Rogu Afryki, zaniepokoiła przywódców Zachodu. Etiopczyk od lat pełni bowiem rolę żandarma i lojalnego sojusznika, strzegącego Zachód przed somalijskimi talibami, dżihadystami z Jemenu, wojennym chaosem z Sudanu. Zanim stał się najważniejszym przyjacielem Zachodu w Afryce, Meles Zenawi był komunistą i wrogiem wszystkiego, co zachodnie. Za zdrajcę rewolucji uważał nawet komunistycznego satrapę płk. Mengystu Hajle Marjama, który w 1974 r. obalił cesarza Hajle Syllasje. W 1979 r. Meles rzucił medyczne studia w Addis Abebie i w rodzinnej prowincji Tire przystał do rebeliantów, którzy wraz z partyzantami ze zbuntowanej prowincji Erytrea wydali wojnę Mengystu. Dziesięć lat później, już jako szef partyzantki, Meles Zenawi zjednoczył powstańców w Etiopski Ludowo-Rewolucyjny Front Demokratyczny, po upadku ZSRR wyrzekł się komunizmu i wyciągnął rękę po pomoc do Amerykanów. W maju 1991 r., przy wsparciu USA, partyzanci Melesa obalili Mengystu, a on sam ogłosił się prezydentem. Miał wtedy zaledwie 36 lat. Na Zachodzie zaliczono go do nowego pokolenia afrykańskich przywódców, którzy zdobyli władzę w wyniku partyzanckiej wojny, ale nie traktowali jej jak łupu, lecz służbę. Obok Melesa do tego grona zaliczano jego sojusznika z Erytrei Isaiasa Afewerkiego (w podzięce za wspólną wojnę z Mengystu, Meles zgodził się, by po 30-letniej wojnie Erytrea ogłosiła niepodległość), Yoweriego Museveniego z Ugandy, Paula Kagame z Rwandy. Wraz z następcą Nelsona Mandeli, Thabo Mbekim z RPA, mieli stać na czele renesansu Afryki. Otwierali oni swoje kraje na świat i zagranicznych inwestorów, wprowadzali reformy, zalecane przez zachodnich ekonomistów, walczyli z plagami trybalizmów i korupcji. Skuteczność ich rządów sprawiała, że na Zachodzie wybaczano im ich autorytaryzm. Pod rządami Melesa Etiopia stała się jednym z najważniejszych sojuszników Zachodu w Afryce. Jako strażniczka Rogu Afryki stała się amerykańską bazą, z której nadzorowano sytuację w sąsiedniej Somalii, a także Jemenie, po drugiej stronie Morza Czerwonego. Za namową Amerykanów Etiopia dwukrotnie, w latach 2006-2009 i jesienią 2011 r., najeżdżała Somalię, by gromić tamtejszych talibów. Na prośbę Waszyngtonu asystowała też w rokowaniach w sprawie pokojowego rozwodu Sudanu Płd. z resztą sudańskiego państwa. W latach 1998-2000 stoczyła też graniczną wojnę z Erytreą. Zachwyt Zachodu dla Melesa zaczął maleć w 2005 r., gdy po sfałszowanych przez władze wyborach policja stłumiła uliczne protesty, zabijając prawie 200 osób i wtrącając do więzienia tysiące. Obrońcy praw człowieka zaczęli wypominać Melesowi, rządzącemu jako premier od 1995 r., że odkąd objął władzę, żadne wybory nie były uczciwe, że prześladuje opozycję i dziennikarzy. Ulubieńca Zachodu zaczęto nazywać oświeconym satrapą, nowym cesarzem z Addis Abeby. Kulisy walki o władzę w Etiopii otoczone są tajemnicą. Po wyborach w 2010 r. Zenawi zapowiadał, że przed nowymi - w 2015 roku - odda władzę i na polityczną emeryturę zabierze ze sobą także większość obecnych dygnitarzy, by zrobili miejsce młodszym. Sprawujący absolutną władzę liczący zaledwie 57 lat Meles nie namaścił następcy. Odkąd w 2001 r. stłumił próbę pałacowego przewrotu we własnej partii, niewiele wiadomo o frakcyjnych rywalizacjach o sukcesję. Według konstytucji, w czasie urlopu premiera zastępować go będzie wicepremier i minister dyplomacji 47-letni Hailemariam Dessalegn. Tajemnicza choroba Melesa niepokoi przywódców Zachodu, zatroskanych stabilnością regionalnego mocarstwa, a także tym, czy zajęta sukcesją dalej będzie równie uważnie pilnować biegu spraw. Wojciech Jagielski