Woda porywała auta, kierowcy wskakiwali na dachy. Dramat w USA
Co najmniej dwie osoby zginęły, a setki trzeba było ratować po rekordowych ulewach, które w weekend przeszły przez miejscowość Roswell w Nowym Meksyku. To były największe opady w tej części USA od ponad stu lat. Wszystkie drogi prowadzące do miasta były zamknięte.
Z powodu ekstremalnych ulew do powodzi doszło w Roswell oraz w hrabstwie Chaves. Przez całą niedzielę miejscowa Gwardia Narodowa przeprowadzała akcje ratunkowe. Łącznie uratowano 309 osób, a 38 z nich trafiło do szpitala z powodu rozmaitych obrażeń.
Ta apka mówi, kiedy spadnie deszcz - co do minuty! Wypróbuj nową aplikację Pogoda Interia! Zainstaluj z Google Play lub App Store
Błyskawiczna powódź w Roswell
Jak poinformowało biuro policji stanowej w Nowym Meksyku co najmniej dwie osoby zginęły w wyniku powodzi błyskawicznej, jednak nie podano szczegółów tych zdarzeń.
W Roswell i okolicach miasta woda porywała samochody z ulic i odcinała ludzi w domach. Jak informowały władze miasta we wpisie na Facebooku wielu kierowców na ratunek musiało czekać, stojąc na dachach zalanych samochodów. W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania i zdjęcia z miasta zalewanego przez potoki wody:
Z kolei autor zdjęć zamieszczonych poniżej napisał, że w końcu "miał dosyć" i przestał je robić, ponieważ "serce miasta" jest zostało zrujnowane:
Telewizja KOAT z Albuquerque informowała, że wezbrana woda zaskoczyła między innymi szeryfa hrabstwa Chaves, Mike'a Herringtona, który sam musiał uciekać na dach swojego radiowozu.
"Zjadło asfalt" w Nowym Meksyku
W zamieszczonym na Facebooku nagraniu biuro szeryfa ostrzegło kierowców, by nie wjeżdżali w wodę, ponieważ w wielu miejscach drogi pod powierzchnią są uszkodzone. Zastępca szeryfa Charles Yslas powiedział, że "asfalt został zjedzony" przez powódź:
Yslas poprosił mieszkańców, by pozostali w domach i nie jeździli po drogach, ponieważ jest to niebezpieczne. "Nie warto ryzykować życiem dla zdjęć [powodzi]" - podkreślił zastępca szeryfa.
Rekordowe ulewy
Według danych amerykańskiej służby pogodowej NWS w niedzielę w Roswell spadło 14,6 cm wody na metr kwadratowy. Tym samym pobity został dzienny rekord dla tej części USA sprzed ponad stu lat. 1 listopada 1901 roku w mieście Nowy Meksyk zanotowano 14,3 cm wody.
W niedzielę Roswell było odcięte od świata - wszystkie prowadzące do niego drogi zostały zamknięte z powodu zalania. Oprócz tego z powodu ulew i burz nie działało lotnisko Roswell Air Center - odwołano loty zaplanowane na niedzielę i poniedziałek rano. Dopiero po przeprowadzeniu tam inspekcji specjaliści zadecydują, czy lotnisko można otworzyć.
Gwardia Narodowa pomaga w Roswell
Na miejscu pracuje łącznie 57 członków Gwardii Narodowej. Jak powiedział dowodzący GN w tym stanie gen. Miguel Aguilar "pracowaliśmy całą noc i cały czas działamy z ratownikami oraz innymi agencjami, by zapewnić obywatelom bezpieczeństwo".
W akcjach ratunkowych gwardziści wykorzystują między innymi pięć pojazdów taktycznych, które ze względu na dużą wysokość brodzenia są w stanie dojechać tam, gdzie zwykłe pojazdy nie dadzą rady.
Generał dodał, że żołnierze pozostaną w Roswell "tak długo, jak będzie trzeba", żeby pomagać mieszkańcom.
Źródło: NBC News, ABC, CNN
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!