- Wnuk Stalina Jewgienij Dżugaszwili uznał, że ma osobisty interes prawny, by bronić swojego dziadka, którego fałszywie w jego ocenie obarczono odpowiedzialnością za zbrodnię katyńską. Trybunał bowiem - nie w sposób bezpośredni, ale jednoznacznie - wskazał na odpowiedzialność najwyższych władz ZSRR, w tym Stalina, za zbrodnię katyńską - powiedział prof. Ireneusz Kamiński, który jest autorem argumentacji prawnej przedłożonej Trybunałowi i wspólnie z innymi prawnikami z Polski i Rosji reprezentuje krewnych ofiar Katynia. Wniosek Dżugaszwilego, o którym polskich prawników poinformował Trybunał, dotyczył jego przystąpienia do postępowania katyńskiego jako tzw. trzecia strona. Wnuk Stalina chciał w ten sposób publicznie, o ile Trybunał zgodzi się na rozprawę przed jego Wielką Izbą, przekonywać, że Stalin nie jest winny śmierci ok. 22 tys. polskich obywateli. - Dżugaszwili jako tzw. trzecia strona traktowany byłby jak każdy uczestnik postępowania i miałby te same uprawnienia - dodał Kamiński. Trybunał wniosek wnuka Stalina jednak odrzucił. Decyzję podjął sędzia Dean Spielmann, który przewodniczy izbie Trybunału, specjalizującej się w postępowaniach dotyczących skarg przeciw Rosji. - W ten sposób Trybunał potwierdził swoje negatywne stanowisko wobec wszelkich prób negowania zbrodni katyńskiej - ocenił prawnik. Przypomniał, że w wyroku Trybunału w pierwszej instancji z 16 kwietnia br. dotyczącego zbrodni katyńskiej zawarto sformułowanie, że negowanie zbrodni katyńskiej jest sprzeczne z fundamentalnymi wartościami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i wprost zestawiono je z negowaniem Holokaustu. Według prof. Kamińskiego, w Rosji negowanie zbrodni stalinowskich, w tym zbrodni NKWD na polskich obywatelach, jest nadal poważnym problemem społecznym. - To nie jest tylko problem Dżugaszwilego, który złożył kuriozalny wniosek do Trybunału Praw Człowieka, ale to szerszy problem rosyjskiego społeczeństwa. Wciąż nie odrobiło ono lekcji z rozliczenia się ze stalinizmem. Przykładem tego jest np. rosyjskie miasto Kaliningrad, leżące niedaleko granic Polski, w którego nazwie uczczono Michaiła Kalinina z sowieckiego politbiura, jednego z współodpowiedzialnych za zbrodnię katyńską - mówił prawnik. W Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu trwa postępowanie ws. skarg katyńskich. Po wyroku Trybunału w pierwszej instancji z 16 kwietnia br. krewni ofiar zbrodni katyńskiej odwołali się od niego i chcą, by Trybunał w formule tzw. Wielkiej Izby, złożonej z 17 sędziów, ostatecznie ocenił zarzuty wobec władz Rosji. W ocenie bliskich polskich ofiar NKWD, władze Rosji nierzetelnie prowadziły śledztwo katyńskie, które umorzyły w 2004 r. dowodząc m.in., że zbrodnia katyńska była pospolitym przestępstwem, które ulega przedawnieniu, a nie zbrodnią prawa międzynarodowego. Krewni chcą, by Trybunał zbadał, czy Rosja naruszyła art. 2 konwencji praw człowieka, który nakazuje przeprowadzenie skutecznego śledztwa w przypadku morderstwa. 16 kwietnia Trybunał orzekł, że nie może ocenić rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej z lat 1990-2004, uzasadniając to m.in. tym, że Rosja przyjęła konwencję praw człowieka w 1998 r., czyli osiem lat po rozpoczęciu śledztwa rosyjskiej prokuratury. Skarżący Rosję nie zgadzają się także z częścią wyroku Trybunału dotyczącego naruszenia art. 3 konwencji. Decyzja Trybunału dotycząca tego, czy Wielka Izba zajmie się skargami katyńskimi ma zapaść w najbliższych tygodniach.