Ale też kolejny raz zaapelowali do przystępujących państw, żeby nie ustawały w wysiłkach, by spełnić wymogi członkostwa, dostosować się do reguł unijnych, wzmocnić niezależną służbę cywilną i sądownictwo, a także zwalczać korupcję. Okazją była dyskusja w Komisji Spraw Zagranicznych unijnego parlamentu nad raportem o poszerzeniu Unii oraz nad rekomendacjami w sprawie przyjęcia nowych państw, w tym dotyczącą Polski, sporządzoną przez Jasia Gawrońskiego. Najwięcej emocji towarzyszyło sporom o postawę krajów kandydujących do Unii w sprawie Iraku. Kilku posłów ostro skrytykowało je za - jak ujął to jeden z nich, były szef dyplomacji Luksemburga Jacques Poos - "uleganie (amerykańskiemu) hegemonowi". W obronie krajów kandydujących wystąpiło kilku eurodeputowanych z Wielkiej Brytanii oraz obecny na posiedzeniu komisarz UE ds. poszerzenia, Niemiec Guenter Verheugen. Przestrzegł, żeby nie stawiać kandydatów przed wyborem między Unią a Stanami Zjednoczonymi, wobec których czują oni wdzięczność za konsekwentne zwalczanie komunizmu. Przyznał, że kandydaci mogli wprawdzie lepiej informować partnerów z Unii o swoich zamiarach, ale podkreślił, że jego zdaniem "nie można oczekiwać od nich, że będą podążać za stanowiskiem Unii, skoro to stanowisko nie istnieje". Według Poosa, wspólne stanowisko Piętnastki istniało i polegało na "poszukiwaniu rozwiązania dyplomatycznego w ramach ONZ". Dyskusję przerwał w pewnej chwili grecki eurodeputowany, komunista Efstratios Korakas, domagając się nadzwyczajnej debaty o Iraku. - Nie możemy kontynuować tej dyskusji, kiedy Stany Zjednoczone i Wielka Brytania postanowiły wypowiedzieć wojnę. Musimy zareagować - wołał, ale przewodniczący obradom wyłączył mu mikrofon. Głosowanie parlamentarnej komisji w sprawie Traktatu Akcesyjnego - podstawy prawnej poszerzenia - zaplanowano na najbliższą środę, a całego parlamentu 9 kwietnia. Jego zgoda jest niezbędna, żeby państwa członkowskie Unii mogły podpisać traktat 16 kwietnia w Atenach. W ostatnich dniach Parlament Europejski zagroził zwłoką w głosowaniu nad Traktatem Akcesyjnym, ale jego przedstawiciele prywatnie zapewniają, że do tego nie dojdzie. Eurodeputowani domagają się gwarancji, że wpisanie do traktatu sztywnych pułapów wydatków związanych z poszerzeniem na lata 2004-2006 nie ograniczy uprawnień Parlamentu Europejskiego do corocznego współdecydowania o unijnym budżecie.