Według komentatora "Corriere della Sera" Francuzi dokonali "odważnego wyboru", stawiając na 39-latka, który nigdy wcześniej nie został nawet wybrany do rady miejskiej."Druga potęga europejska - podkreśla mediolański dziennik - powierzyła czek in blanco młodzieńcowi, który potrafił pójść pod prąd zdający się zmierzać w zupełnie innym kierunku". Publicysta największej włoskiej gazety zastrzega zarazem, że "Emmanuel Macron pozostaje niewiadomą". Nazywa go "aspirującym francuskim, nader czarującym Kennedym, który wciąż musi się jeszcze wykazać, pokazując coś więcej oprócz zdolności, ambicji, szczęścia". "To są cechy niezbędne, ale niewystarczające, by rządzić krajem, gdzie prawie 35 procent osób jest tak zdesperowanych, że zagłosowało na Marine Le Pen"- dodaje. Na łamach dziennika podkreśla się, że Macron musi wyzwolić w sobie energię i rozpocząć zmiany, o które apelują niektórzy jego wyborcy. W komentarzu przypomniano, że cześć jego elektoratu poparła go tylko dlatego, aby powstrzymać Marine Le Pen, a to znaczy, że ludzie ci będą patrzeć na nowego prezydenta ze sceptycyzmem i mogą szybko się nim rozczarować. Gazeta zauważa, że do rządzenia krajem podzielonym, pełnym "kruchości", ale i "wściekłości" wybrano - "z miłości albo z kalkulacji" dziecię elit, dziedzica obecnego prezydenta Francois Hollande’a, "ulubieńca mediów". "To prawie cud" - pisze "Corriere della Sera" i dodaje, że Macronowi "nie będzie łatwo z Trumpem i Putinem, ani też z Londynem i Berlinem". Według dziennika mimo tych spodziewanych trudności 7 maja 2017 roku przejdzie do historii, bo dzień ten "pokazał, że tak naprawdę Europa istnieje; że wierzy w samą siebie, przekazuje pochodnię nowym pokoleniom i wciąż ma szansę uniknąć autodestrukcji". W innym komentarzu w tym dzienniku pojawia się teza: "Z Macronem UE oddycha, ale to może nie wystarczyć". Zwraca się uwagę na znaczenie tych wyborów dla przyszłości "cierpiącej Europy": "Francja mogła w sposób nieodwracalny wybrać między zapaścią a pierwszymi symptomami uzdrowienia". Według autora artykułu pojawiają się teraz następne pytania; jaka większość powstanie po czerwcowych wyborach parlamentarnych i czy nowy prezydent zdoła na nowo zjednoczyć podzieloną Francję. Wiele niewiadomych czeka na odpowiedź, ale "to, że wczoraj Pałac Elizejski nie został wzięty szturmem i dla Europy, i dla Francji, która nie odwróci się do niej plecami, stanowi punkt wyjścia" - stwierdza mediolańska gazeta. Jako niezbędny element, który pomoże pokonać "europejski niepokój jako źródło populizmu" wymienia wzmocnienie osi francusko-niemieckiej. "La Stampa" nazywa zwycięstwo Macrona "ponownym zdobyciem Bastylii". Nowy prezydent - dodaje - stoi przed "epokowym zadaniem: zjednoczyć na nowo podzieloną jak nigdy Francję i pojednać swój kraj z Europą oraz Europę z samą sobą". Jak pisze "La Stampa", biorąc pod uwagę wynik jego rywalki oraz fakt, że 25 procent osób nie poszło na wybory, a 12 procent wrzuciło puste kartki, Macron będzie prezydentem "mniejszości". Ale - jak stwierdza turyńska gazeta - jest to "zwycięstwo Francji rozumnej i racjonalistycznej, która w długich, ostatnich miesiącach nieszczęśliwej prezydentury socjalistycznej Francois Hollande’a zdawała się być skazana na to, że zostanie przejęta przez spadkobierczynię brunatnej Francji". "To Bastylia na odwrót. Po Brexicie nie będzie Frexitu; po Trumpie nie będzie Le Pen" - konkluduje dziennik. Rzymskie "Il Messaggero" w relacji "Cyklon Macrona" stwierdza, że zadaniem prezydenta elekta będzie "odbudowa Europy". Ocenia, że przyszły francuski przywódca jest większym innowatorem niż Donald Trump.