Na łamach gazet nie brak też niezadowolenia z obojętności Włochów wobec tego, co dzieje się na Ukrainie od listopada, czyli początku protestów. Według dziennika "La Repubblica" Zachód musi nie dopuścić do sytuacji, w której armia rosyjska zajmie też wschodnią część Ukrainy pod pretekstem obrony prorosyjskiej ludności. "Taki krok zapoczątkowałby prawdziwą wojnę" - stwierdza rzymska gazeta. Dodaje, że podczas gdy cały wolny świat zgodnie potępia Kreml i chce powstrzymać "rosyjską eskalację", to istnieją zarazem rozbieżne opinie w sprawie wyboru strategii, także z powodu braku odpowiednich narzędzi. Dziennik podkreśla, że nad świat ciągle powracają "zawieruchy", które zostały tymczasowo zablokowane przez "wielki sowiecki mróz". "Utopia nowej Rosji - odpowiedzialnego i rozsądnego partnera w orkiestrze narodów ustępuje miejsca kakofonii nacjonalizmów, ruchów niepodległościowych różnych grup, dominacji, nienawiści etnicznej, interesów, które okres realnego socjalizmu zdusił, ale nie rozstrzygnął" - stwierdza gazeta. W opinii jej publicysty to, co dzieje się obecnie wokół Krymu, to więcej niż nowa zimna wojna. Z drugiej strony jego zdaniem także w obliczu tego ciężkiego kryzysu powraca sprawa "politycznej karłowatości" Europy, coraz bardziej uzależnionej od rosyjskiej energii i "nieistniejącej jako spójna i poważna siła". Szczególne zaniepokojenie według włoskiej gazety budzi zaś to, że w sprawie Krymu w XXI wieku Rosja Władimira Putina stosuje taktykę i strategię rodem z XIX stulecia. "Kijów się boi, Zachód jest podzielony" - tak obecną sytuacje podsumowuje "Corriere della Sera". Mediolański dziennik ostrzega: "Ukraina jest tylko o krok od rosyjskiej inwazji" i zauważa, że wydarzenia mogą głęboko przemodelować równowagę na naszym kontynencie. Włosi zaś, odnotowuje, są w zdecydowanej większości nieczuli wobec dramatu Ukrainy. Panuje "hipokryzja i obojętność" - pisze komentator. Zwraca uwagę, że we Włoszech nie ma żadnych głosów opinii publicznej na ten temat ani żadnych inicjatyw zazwyczaj aktywnych społecznych komitetów obrońców wolności i praw. Nie ma też żadnych protestów ani manifestacji. Ale z wyjątkiem krajów bezpośrednio zaangażowanych - Niemiec i Polski - podobną postawę zajęła też opinia publiczna w innych państwach europejskich. Z większym zaangażowaniem Europejczycy śledzili ostatnio wydarzenia w Egipcie niż to, co działo się na kijowskim Majdanie - uważa publicysta "Corriere della Sera". A jego zdaniem obowiązkiem Włochów i generalnie Europejczyków jest sprzeciw wobec "nacjonalistycznego imperializmu rosyjskiego". Na głębokie podziały na Zachodzie wobec polityki Władimira Putina zwraca też uwagę "La Stampa". Wyraża przekonanie, że z powodu swej strategii na Krymie Moskwa jest coraz bardziej izolowana. Jednocześnie odradza się G7, czyli grupa najbardziej rozwiniętych państw świata, zgodnie potępiając Rosję i coraz bardziej się od niej odcinając.