Kandydat populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd konstytucjonalista Stefano Rodota dostał 217 głosów. Poparła go również postkomunistyczna lewica."Historyczna decyzja"O zgodę na ponowny wybór poprosiły prawie 88-letniego szefa państwa w sobotę rano centrolewicowa Partia Demokratyczna oraz frakcja premiera Mario Montiego, gdy w pięciu głosowaniach nie udało się wybrać następcy Napolitano. Odpadły kandydatury byłego przewodniczącego Senatu Franco Mariniego i byłego premiera, byłego przewodniczącego Komisji Europejskiej Romano Prodiego, którzy nieoczekiwanie nie otrzymali wymaganej większości głosów. Wcześniej prezydent wielokrotnie stanowczo odrzucał możliwość ponownego ubiegania się o urząd, tłumacząc to swym zaawansowanym wiekiem oraz przypominając, że w 67-letniej historii Republiki żaden jego poprzednik nie pozostał na drugą kadencję. Dlatego obecna decyzja Napolitano, podjęta - jak się podkreśla - w poczuciu odpowiedzialności za państwo, uważana jest za historyczną. Jednocześnie świadczy ona o powadze politycznego kryzysu w kraju, gdzie od lutowych wyborów nie udało się również powołać rządu. W wydanym oświadczeniu Giorgio Napolitano napisał: "Świadom argumentów, jakie mi przedstawiono, i szanując osobistości, nad których kandydaturami głosowano dotychczas podczas wyboru szefa państwa, uważam za konieczne wyrazić gotowość, o jaką zostałem poproszony". "Kieruję się w tej chwili przeświadczeniem, że nie mogę uchylić się od odpowiedzialności wobec narodu, ufając, że odpowiedzią na to moje uczucie będzie analogiczna zbiorowa odpowiedzialność" - podkreślił włoski prezydent. Gotowość głosowania na Giorgio Napolitano wyraziła także centroprawica byłego premiera Silvio Berlusconiego. Głosowanie ma się odbyć jeszcze w sobotę.