Dotychczasowe wielokrotnie podejmowane zabiegi włoskiej dyplomacji o uwolnienie Massimiliano Latorre i Salvatore Girone i przekazanie ich włoskiemu wymiarowi sprawiedliwości nie przyniosły rezultatów. Udało się jedynie uzyskać zgodę sądu indyjskiego stanu Kerala, by obaj marynarze otrzymali dwutygodniową przepustkę z aresztu i mogli spędzić święta we Włoszech ze swoimi rodzinami. Włoska dyplomacja poręczyła za nich, wpłacając 826 tysięcy euro. W czwartek po południu odlecieli włoskim samolotem wojskowym do Indii. "Są ludźmi honoru i słowa" - Są ludźmi honoru i słowa - deklarowały wcześniej ich rodziny, zapewniając, że ich bliscy powrócą po przepustce do aresztu domowego w Indiach, by czekać na swój proces. Tuż przed odlotem z Włoch przez 5 godzin składali zeznania w prokuraturze w Rzymie, przedstawiając okoliczności wydarzeń z 15 lutego zeszłego roku. Tego dnia Latorre i Girone, którzy jako wojskowa ochrona przeciwko piratom znajdowali się na pokładzie włoskiego tankowca "Enrica Lexie" na wodach terytorialnych Indii, otworzyli ogień do kutra, zabijając dwóch hinduskich rybaków. "Próbowali nas zaatakować i opanować statek" - To byli piraci, byli uzbrojeni. Próbowali nas zaatakować i opanować statek. My tylko broniliśmy siebie i tankowca. To była nasza praca - powtarzają obaj oskarżeni. Ich zdaniem mężczyźni, których zastrzelili, zachowywali się jak piraci obecni w tamtym rejonie świata. Ponadto, dodają, ludzie na kutrze rybackim nie reagowali na sygnały ostrzegawcze, skierowane w ich stronę z tankowca przed otwarciem ognia. Władze indyjskie nakazały tankowcowi wpłynąć do pobliskiego portu Koczi i aresztowały dwóch marynarzy pod zarzutem zabójstwa. Spotkało się to z natychmiastowym protestem włoskiego MSZ, który podjął działania zmierzające do uwolnienia oficerów, argumentując, że nie powinni stawać przed wymiarem sprawiedliwości Indii. Sąd stanowy odrzucił jednak kolejne wnioski strony włoskiej, co doprowadziło do poważnego kryzysu w dwustronnych relacjach. Po prawie 10 miesiącach pobytu w więzieniu żołnierze zostali umieszczeni w areszcie domowym. Przed Bożym Narodzeniem przylecieli do Włoch, gdzie zostali powitani przez prezydenta Giorgio Napolitano i premiera Mario Montiego. Święta spędzili z rodzinami. Nie wiadomo, kiedy rozpocznie się ich proces przed sądem w mieście Kollam. Termin był już kilkakrotnie odkładany.