Zgodnie z Konstytucją parlament nie może zostać rozwiązany w ciągu ostatnich sześciu miesięcy 7-letniej kadencji głowy państwa. Ta zaś zakończy się 3 lutego przyszłego roku. Niemal pewnym kandydatem na szefa państwa wydaje się obecny premier Mario Draghi, popierany przez większość ugrupowań szerokiej koalicji rządowej. Decyzja sprzed 75 lat Decyzja o tym, że w ostatnim półroczu swej kadencji prezydent nie może rozwiązać Izby Deputowanych i Senatu została podjęta 75 lat temu. Podjęto ją na podstawie hipotetycznego scenariusza, zgodnie z którym w nadziei na ponowny wybór mógłby on wywierać presję na parlament, czy nawet podjąć bardziej stanowcze kroki by pozbyć się go, gdy jest do niego wrogo nastawiony. Prezydenta wybierają na wspólnym posiedzeniu obie izby wraz z przedstawicielami regionów. Przypomina się, że w historii Republiki tylko raz, w 2013 roku 88-letni wtedy prezydent Giorgio Napolitano zgodził się po wielu namowach ponownie kandydować i został wybrany na drugą kadencję w związku z kryzysem politycznym i impasem w parlamencie, który nie był w stanie wybrać jego następcy. Napolitano ustąpił potem po dwóch latach; wybrany został wówczas Sergio Mattarella. Teraz zdaniem komentatorów takich trudności przy wyborze 13. prezydenta nie należy się spodziewać. "Będę mógł odpocząć" Obecny szef państwa nie ma planów, by pozostać na drugą kadencję, o czym powiedział dzieciom podczas wizyty w szkole podstawowej w Rzymie w maju. Pytany przez uczniów o swoją przyszłość wyjaśnił im wtedy, że niedługo skończy się jego kadencja. - Jak wiecie prezydent republiki pełni urząd przez 7 lat. Ja jestem stary, za kilka miesięcy będę mógł odpocząć- podkreślił. Dziennik “Corriere della Sera" zaznaczył, że czas pokaże, czy politycy ugrupowań parlamentarnych, zwłaszcza koalicyjnych, zaczną w najbliższych miesiącach białego semestru "grać ostro między sobą" i wywołają polityczny konflikt rozbijając rządzącą większość. Jeśli do tego nie dojdzie, premier Draghi będzie miał łatwą drogę do Pałacu Prezydenckiego. Najbliższe miesiące wymagają bardziej niż kiedykolwiek odpowiedzialności ze strony wszystkich- konstatuje gazeta.