"Mare Nostrum"( Nasze morze) - to łaciński kryptonim operacji, określonej przez rząd w Rzymie jako "militarna i humanitarna". Jej celem jest wzmocnienie kontroli w Cieśninie Sycylijskiej, przez którą nielegalni imigranci z Afryki próbują dotrzeć na włoskie wybrzeża, nadzór nad ich napływem, a także niesienie pomocy na morzu. - Nie możemy tolerować tego, że Morze Śródziemne staje się morzem śmierci - oświadczył włoski premier Enrico Letta. Minister obrony Mario Mauro poinformował, że na statku amfibii San Marco, który będzie uczestniczył w operacji, znajduje się szpital o bardzo dużej powierzchni, gdzie można leczyć ocalałych z morza uchodźców. Władze Włoch zapewniają, że na całym szlaku, którym uchodźcy uciekają z Afryki ku ich wybrzeżom, będą czuwać łodzie patrolowe. Zostaną tam zgromadzone duże ilości sprzętu wojskowego, wśród nich okręty marynarki wojennej. Szef MSW, wicepremier Angelino Alfano zwrócił uwagę na wymowę tej olbrzymiej mobilizacji ludzi i sprzętu. Chodzi o to, jak wyjaśnił, by "odstraszyć tych, którzy myślą, że bezkarnie mogą kontynuować proceder przemytu ludzi". Ta pierwsza we Włoszech operacja na tak wielką skalę ma doprowadzić do położenia kresu masowemu zjawisku przerzucania afrykańskich imigrantów z wybrzeży Libii i Tunezji. Zajmują się tym od lat zorganizowane grupy przestępcze w tych krajach, które od imigrantów, chcących dostać się do Europy pobierają po kilka tysięcy euro. Setki uchodźców giną co roku podczas tej przeprawy. Włoski rząd zapewnia, że będzie konfiskował przemytnikom ludzi ich statki, a ich samych aresztował. Media podkreślają, że nic nie wiadomo o kosztach operacji "Mare Nostrum". Włosi oczekują teraz na konkretne decyzje Unii, które według nich dowiodłyby tego, że wszystkie państwa członkowskie zrozumiały, że masowy napływ imigrantów z Trzeciego Świata to sprawa całej Europy.