52-letnia kobieta pochodząca z Mołdawii pracowała u księdza 12 lat. Nigdy nie podejrzewała, że zadowolenie z jej obecności sędziwy duchowny wyrazić może w ten sposób - zapisując jej oszczędności w gotówce oraz papierach wartościowych na sumę 800 tysięcy euro. Gdy po otwarciu testamentu sprawa wyszła na jaw, miejscowa kuria podała w wątpliwość ostatnią wolę księdza. Adwokaci kurii twierdzą, że pod koniec życia przestał on odróżniać majątek parafii od własnego i przechowywał wszystko na jednym koncie. Podczas pierwszej rozprawy strony doszły do porozumienia w sprawie jego zamrożenia do chwili wyjaśnienia wszystkich wątpliwości. Proces zostanie wznowiony w listopadzie.