Policja mówi o napadzie jak z podręcznika. Sprawcy pomyśleli o wszystkim. Przygotowali pojazdy, które podpalili za i przed konwojem, by odciąć mu drogę ucieczki. Wiedzieli, że tylko jeden furgon przewoził pieniądze, drugi jest pusty i zaatakowali ten właściwy, podkładając pod niego świece dymną. Siedzący w środku agenci myśleli, że to otwarty ogień i wyszli na zewnątrz. W drodze na miejsce napadu złoczyńcy wysypali gwoździe, utrudniając w ten sposób przyjazd policji. Dzięki temu mogli uciec zanim pierwszy radiowóz dojechał na miejsce. Chociaż oddano kilkaset strzałów z broni maszynowej, nie ma żadnych ofiar. Firma zajmująca się przewozem pieniędzy i papierów wartościowych twierdzi, iż szacowanie łupu na 10 milionów euro to “przesada".