"Dwa lata temu w Pompejach zabrałem samowolnie ten kamień, należący do waszej ziemi, nie mojej. Powinien wrócić tam, skąd został skradziony"- napisał nadawca przesyłki dla urzędu miejskiego. Zakończył go następująco: "Pokornie przepraszam". Kamyk wielkości kilku centymetrów znajdował się - według ekspertów - prawdopodobnie w murze jednego z domów na terenie pozostałości antycznego miasta, zniszczonego w wyniku wybuchu Wezuwiusza. Na razie nie wiadomo, czy uda się znaleźć miejsce, z którego został wyjęty lub wyrwany. Eksponaty przynoszą pecha? To kolejny przykład skruchy po wizycie w Pompejach. Przed rokiem para z Kanady odesłała kawałek amfory oraz elementy z mozaiki, jakie zabrała podczas zwiedzania. W tym przypadku jednak, jak się zauważa, równie ważna, jak wyrzuty sumienia, była chęć "odczyniania uroku", bo złodzieje nabrali pewności, że eksponaty przynoszą im pecha. Burmistrz Pompejów Carmine Lo Sapio, który otrzymał najnowszą paczuszkę, powiedział: - Niestety rozkradanie znalezisk z terenów archeologicznych stało się godną pożałowania praktyką. - Kto wie, ile osób splamiło się takim przestępstwem, myśląc zupełnie przeciwnie, że to niewinny gest i nie zdawało sobie sprawy z tego, że to zadanie krzywdy historii i oszpecanie ogromnego dziedzictwa kulturowego - dodał burmistrz. Zaapelował do sprawców kradzieży o oddawanie eksponatów do urzędu miasta lub bezpośrednio do dyrekcji parku archeologicznego.