Film wyreżyserowali Roberto Faenza i Filippo Macelloni, a scenariusz napisali publicyści dziennika "Corriere della Sera" Gian Antonio Stella i Sergio Pizzo, znani jako surowi krytycy klasy politycznej we Włoszech oraz jej nadużyć. Dokument przedstawia bardzo bogaty w epizody portret publiczny i prywatny 74-letniego miliardera, magnata finansowego i przywódcy włoskiej centroprawicy, który jako chłopiec sprzedawał mleko na wsi, jako młody chłopak pomagał kolegom w nauce, jako młodzieniec kochał muzykę i dziewczyny oraz śpiewał na statkach wycieczkowych. Autorzy filmu prezentują go jako człowieka zawsze otoczonego splendorem swych sukcesów i w towarzystwie kobiet. Przypominają jego pierwsze kroki w branży budowlanej, budowę imperium finansowego, wreszcie wejście na scenę polityczną w 1994 roku, by - jak mówił - "uratować Włochy przed komunistami". Nie brakuje w filmie wytaczanych premierowi spraw sądowych i skandali obyczajowych. Opowieść przeplatają żarty, najbardziej kontrowersyjne wypowiedzi Berlusconiego, jego przechwałki i nieskromne popisy, na przykład takie: "Po pierwsze - jestem sympatyczny, po drugie - mam trochę forsy, po trzecie - znam się na rzeczy". Film trafia na ekrany w wyjątkowo gorącym dla szefa rządu okresie, gdy przed sądem w Mediolanie toczą się jednocześnie trzy jego procesy o oszustwa finansowe i korupcję, a czwarty - w sprawie zarzutu korzystania z prostytucji nieletnich i nadużycia urzędu - ma rozpocząć się 6 kwietnia. Autorzy filmu wyjaśnili, że ich zamiarem było przedstawienie tego, jak we Włoszech wszystko z upływem czasu zaczęło kręcić się - w "obsesyjny sposób" zdaniem autorów - wokół jednej osoby: Silvio Berlusconiego, który według nich niezależnie od swych zasług i win jest "głośną postacią commedia dell'arte". - To nie jest film przeciwko Berlusconiemu - zastrzegli twórcy na konferencji prasowej, a tę ich deklarację media uznały za największą niespodziankę, przede wszystkim ze względu na autorów scenariusza. - Chcieliśmy tylko zrobić film o zdumiewającej postaci, która dzięki swemu czarowi ma niezwykłe relacje z Włochami, jakich nie ma nikt - podkreślił reżyser Roberto Faenza. Kierownictwo publicznej telewizji RAI postanowiło nie nadawać zwiastuna "Silvio forever" tłumacząc, że byłoby to "niewłaściwe".