81-letni Berlusconi, były trzykrotny premier czeka na orzeczenie Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w odpowiedzi na jego skargę złożoną na wydany mu we Włoszech sześcioletni zakaz startu w wyborach (a więc do 2019 r.), jako osobie prawomocnie skazanej. Zakaz ten to konsekwencja wyroku czterech lat więzienia, skróconego do roku na mocy amnestii, za oszustwa podatkowe w jego telewizji Mediaset. Polityk zaskarżył tę decyzję, argumentując, że wyrok dotyczył wydarzeń z lat 90., zaś ustawa została uchwalona w 2012 roku, a zatem jego zdaniem nie może działać wstecz. Były premier, który w niedzielę wieczorem był gościem programu w telewizji RAI, przyznał, że wciąż myśli o sobie jako możliwym kandydacie na premiera w perspektywie wyborów w przyszłym roku. Zastrzegł zarazem, że jeśli wyrok Trybunału w Strasburgu nie zostanie wydany na czas i nie będzie wyjaśniona kwestia jego startu w wyborach, to kandydatem jego centroprawicowej partii na szefa rządu mógłby być generał Leonardo Gallitelli. Przedstawił go jako "jednego z najlepszych dowódców karabinierów" i "człowieka odnoszącego sukcesy". "To ktoś, kto nie wywodzi się z polityki, kto może być postrzegany jako gwarant" - dodał Berlusconi. Nazwisko 69-letniego generała karabinierów jako kandydata pojawiło się po raz pierwszy. Wcześniej z Forza Italia dały się słyszeć głosy, że Berlusconi chciałby, aby kandydował jeden z założycieli tej partii, obecny przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. Szef PE wykluczył jednak taką możliwość. Z Rzymu Sylwia Wysocka