Prokurator domagał się dla byłego szefa rządu kary 5 lat więzienia. Berlusconi, którego nie było w sądzie w chwili ogłoszenia wyroku, był oskarżony o to, że wręczył brytyjskiemu adwokatowi Davidowi Millsowi - doradcy prawnemu jego koncernu Fininvest - 600 tysięcy dolarów łapówki w zamian za złożenie korzystnych dla niego zeznań w dwóch postępowaniach prowadzonych przez włoską Gwardię Finansową. Obrońca byłego premiera Piero Longo natychmiast zapowiedział złożenie apelacji. Kilka godzin wcześniej wnioskował przed sądem o uniewinnienie swego klienta, argumentując, że nie popełnił on zarzucanego mu czynu. "Brakuje dowodu na jakiekolwiek przestępcze porozumienie" między Millsem a Berlusconim - oświadczył adwokat. Dodał, że sprawa uległa już przedawnieniu. Prokurator Fabio De Pasquale powiedział po wyroku, że "nie warto" go komentować. W chwili ogłoszenia decyzji sądu w budynku zapanował gigantyczny chaos z powodu obecności tłumu dziennikarzy i operatorów kamer. Obrońcy byłego szefa rządu twierdzą, że dokonano na nich niemal "szturmu". Opuścili gmach, mówiąc, że nie są w stanie pracować w takich warunkach. W pierwszych reakcjach politycy Ludu Wolności, partii Berlusconiego, podkreślają, że uniknięto "niesprawiedliwości". Największy polityczny przeciwnik lidera centroprawicy, były prokurator Antonio Di Pietro stwierdził, że Berlusconiego przez karą "uratowało przedawnienie". Gdy ogłaszano wyrok, przed sądem nie było ani zwolenników, ani przeciwników Berlusconiego. Wcześniej gromadzili się oni tam w czasie jego procesów. Proces w sprawie Davida Millsa trwał 5 lat. Za ten sam przypadek korupcji w osobnym postępowaniu sąd w Mediolanie w 2009 roku skazał Millsa na 4 i pół roku więzienia, ale potem sprawę uznano również za przedawnioną. Z Rzymu Sylwia Wysocka