Jak wynika z oświadczenia opublikowanego w środę wieczorem przez urząd premiera Silvio Berlusconiego, rząd postanowił przedstawić te propozycje w formie poprawek do ustawy budżetowej na następny rok, która rozpatrywana jest obecnie przez parlament. Ustawa musi być uchwalona przed końcem br. Celem posunięć oszczędnościowych jest przekonanie międzynarodowych inwestorów, że Włochy będą w stanie uporać się z ciężarem zadłużenia i nie będą potrzebować pomocy finansowej, jak Grecja, Irlandia i Portugalia. Sytuacja Włoch ma kluczowe znaczenie dla liczącej 17 państw strefy euro ponieważ włoska gospodarka jest trzecią pod względem wielkości w tej strefie i jej ratowanie byłoby zbyt kosztowne. Wcześniej źródła oficjalne twierdziły, że niektóre z posunięć wchodzących w skład pakietu antykryzysowego rząd może wprowadzić w życie na mocy dekretu aby uspokoić Unię Europejską i rynki finansowe. Jednak w końcu zdecydowano się na normalną ścieżkę legislacyjną, podobno po wysłuchaniu sugestii prezydenta Giorgio Napolitano, który argumentował, że tak ważne decyzje powinny być zaaprobowane przez parlament. Berlusconi przedstawił projekt pakietu antykryzysowego w liście do przywódców UE w ub. tygodniu. Jak pisze Associated Press, Bruksela ma jednak wątpliwości czy pozycja Berlusconiego jest na tyle silna aby przeforsować reformy przez parlament. W czwartek premier Berlusconi udaje się do Cannes aby wziąć udział w szczycie G-20. Wcześniej zapewnił, że do 15 listopada pakiet antykryzysowy będzie gotowy. Tymczasem nadal rośnie wskaźnik oprocentowania jakie rząd włoski musiałby płacić potencjalnym kredytodawcom za zakupione przez nich włoskie obligacje. W środę wskaźnik ten osiągnął poziom 6,19 proc. na rynku wtórnym, czyli był aż o 4,34 proc. wyższy od oprocentowania obligacji niemieckich uważanych za najbezpieczniejsze.