Podczas czwartkowego posiedzenia kierownictwa ugrupowania, wyłącznie z udziałem zwolenników szefa rządu, zredagowano projekt deklaracji, w której mowa jest o utracie zaufania do Finiego i gdzie znalazł się apel do niego, by ustąpił ze stanowiska szefa niższej izby parlamentu. Gianfranco Finiego, niegdyś lidera prawicowego Sojuszu Narodowego, który został rozwiązany i utworzył wraz z partią premiera Forza Italia Lud Wolności, popiera około 30 parlamentarzystów. Utworzą oni w parlamencie własne koło. Zasadniczym powodem sporu była kierowana wielokrotnie przez Finiego krytyka pod adresem rządu i koalicji, zwłaszcza zaś surowej polityki imigracyjnej Ligi Północnej. Oliwy do ognia szef Izby dolał przed kilkoma dniami, gdy wyraził opinię, że osoby objęte śledztwem powinny zrezygnować ze stanowisk politycznych, co było jednoznaczną aluzją do kilku wiceministrów i polityków koalicji, w sprawie których wszczęto dochodzenie. Stanowisko Finiego uznawano od dawna we frakcji premiera za prowadzenie własnej polityki, co -argumentowano - jest niedopuszczalne w przypadku przewodniczącego parlamentarnej izby. Powtórzono to w czwartkowym stanowisku Ludu Wolności, w którym znalazło się następujące stwierdzenie: "Nie zdarzyło się nigdy, by trzecia osoba w państwie objęła rolę polityczną jako opozycja krytykując w zgodzie z lewicą". Autorzy dokumentu podkreślili, że wielokrotnie podejmowali próby zawarcia zgody z Gianfranco Finim, ale- uznali- obecnie jest już to niemożliwe. Premier Silvio Berlusconi zapewnił, że przesądzone już wyjście zwolenników szefa Izby Deputowanych z klubu partii Lud Wolności nie zagrozi rządowi, który jest - jak stwierdził - silny i trzyma się mocno. Ale jak zauważył jeden z komentatorów każde głosowanie w parlamencie może być od tej pory "Drogą Krzyżową" dla gabinetu, dysponującego słabszym poparciem. Tymczasem Gianfranco Fini nie zamierza ustępować ze stanowiska przewodniczącego Izby. Jak oświadczył, stanowisko to nie leży w gestii premiera. Włoskie media przypominają, że polityczna, koalicyjna współpraca Silvio Berlusconiego i Gianfranco Finiego, wówczas jeszcze jako lidera Sojuszu Narodowego, rozpoczęła się w 1994 roku. W ciągu 16 lat nie brakowało między nimi iskrzenia, które teraz, jak się podkreśla, doprowadziło do ostatecznego rozwodu.