Do kryzysu doszło po piątkowej dymisji premiera Enrico Letty, który - jak podkreślają komentatorzy - został zwolniony przez swą macierzystą Partię Demokratyczną w rezultacie utraty zaufania i frontalnej krytyki pod adresem jego rządu. W sobotę prezydent Napolitano wznowił konsultacje z delegacjami ugrupowań parlamentarnych na temat dróg rozwiązania kryzysu. Potrwają one do wieczora. Jako ostatnia pójdzie do Pałacu Prezydenckiego reprezentacja Partii Demokratycznej, ale bez - jak zapowiedziano - Renziego. Dynamiczny, cieszący się charyzmą i ogromną popularnością 39-letni polityk, który w grudniu wygrał prawybory w centrolewicowej partii, czeka już tylko na zaproszenie od szefa państwa, by otrzymać od niego misję powołania gabinetu. Ma to nastąpić w ciągu najbliższej doby - podkreśla prasa. Według gazet zaprzysiężenie gabinetu miałoby odbyć się we wtorek, a najpóźniej na czwartek planuje się głosowanie w parlamencie nad wotum zaufania. Prawdopodobnie w nowym rządzie pozostanie kilkoro dotychczasowych ministrów. Niemal na pewno będzie wśród nich szefowa dyplomacji Emma Bonino. Nie jest jasne, czy część centroprawicy, która współtworzyła poprzedni rząd Letty, wejdzie do nowej koalicji i czy poprze nową Radę Ministrów. Prasa zwraca uwagę na to, że nie brak napięć z tzw. Nową Centroprawicą, która powstała po oderwaniu się od bloku byłego premiera Silvio Berlusconiego po jego wyjściu z poprzedniej wielkiej koalicji. Nie wiadomo też, jakie stanowisko wobec rządu zajmie partia Forza Italia Berlusconiego, choć on sam jest przychylnie nastawiony do Renziego. Zwraca się przy okazji uwagę na wielki paradoks włoskiej polityki. Były premier, wyrzucony w listopadzie z Senatu jako osoba prawomocnie skazana za oszustwa podatkowe, będzie stać na czele delegacji swego ugrupowania podczas rozmów z prezydentem Napolitano.