Tuż po sobotniej nominacji Grasso z centrolewicowej Partii Demokratycznej oraz przewodnicząca Izby Deputowanych Laura Boldrini, wybrana z listy postkomunistów, zapowiadali, że zredukują swe parlamentarne uposażenia o jedną trzecią po to, by - jak wyjaśnili - dać przykład wszystkim parlamentarzystom, zarabiającym ponad 10 tysięcy euro miesięcznie. W czwartek Grasso ogłosił, że jeszcze bardziej obniży swe zarobki, a także zredukuje inne wydatki i przysługującą mu ochronę. Ten były krajowy prokurator do walki z mafią eskortę przyznaną mu, gdy zajmował jeszcze tamto stanowisko, uznał za "bolesną konieczność", a nie przywilej. Sprawa wysokich pensji deputowanych i senatorów oraz ogromnych kosztów polityki we Włoszech jest od dawna tematem gorących dyskusji. W związku z kryzysem i programem oszczędności, realizowanym w ramach uzdrawiania finansów publicznych, uposażenia te zostały zmniejszone, ale redukcje te opinia publiczna uważa za wciąż niewystarczające. Apele o większą skromność klasy politycznej nasiliły się zwłaszcza, gdy na jaw wyszły liczne skandale finansowe w kilku partiach, gdzie dochodziło do masowego sprzeniewierzenia środków z budżetu państwa na cele prywatne polityków.