Skazanych uznano za winnych spowodowania obrażeń i szkód oraz dokonania aktów przemocy wymierzonych w funkcjonariuszy policji. Łączna suma kar dla wszystkich oskarżonych to 140 lat więzienia. Sześć osób uniewinniono. W sądzie na zakończenie trwającego dwa lata procesu doszło do niepokojów. Z miejsc dla publiczności w sali sądowej po odczytaniu wyroku wznoszono wrogie hasła pod adresem przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Jeden ze skazanych krzyczał zaś: "To jest proces polityczny". Sympatycy skazanych zablokowali ulicę w pobliżu gmachu sądu. Minister infrastruktury i transportu Włoch Maurizio Lupi komentując wyrok oświadczył, że "przywraca on prymat praworządności". Jednocześnie zauważył, że dla aktów przemocy, których dopuścili się demonstranci, niektóre radykalne środowiska znajdują polityczne usprawiedliwienie. - Atakowanie placów budowy i napaść na funkcjonariuszy sił porządkowych, to nie jest normalna manifestacja na znak protestu, to jest przestępstwo - oświadczył minister. Zakończone starciami dwie manifestacje przeciwników budowanej w Alpach kolei w czerwcu i lipcu 2011 roku były ich najgwałtowniejszymi protestami spośród licznych akcji organizowanych od kilku lat w wielu włoskich miastach. Jak pisze PAP, często kończyły się one aktami wandalizmu i przemocy, ponieważ do demonstracji przenikają także anarchiści. Przeciwnicy kolei, zwani No-TAV argumentują, że jej budowa w Alpach pochłania ogromne i przy tym zbędne koszty, na razie szacowane na około 10 miliardów euro i przynosi nieodwracalne straty środowisku naturalnemu. Rządy Włoch i Francji, które zaangażowały się w tę inwestycję, odpierają te zarzuty i zwracają uwagę, że inwestycja usprawni transport między obu krajami i zredukuje szkodliwy ruch kołowy. Kolej ma być gotowa około 2023 roku, ale są też głosy jej przeciwników, że z powodu licznych trudności nie zostanie oddana do użytku przed 2040 rokiem.