Jak się przypuszcza na powołanie "rządu technicznego", odpowiedzialnego za reformy instytucjonalne i zmianę ordynacji wyborczej, nalegać będzie prezydent Giorgio Napolitano. Po naradzie z udziałem polityków największego ugrupowania centrolewicowej koalicji - Partii Demokratycznej - ustępujący premier powiedział: "Nie mogę być tą osobą, która wypełni misję kierowania rządem do spraw reform". Odnosząc się do czwartkowej porażki w Senacie, gdzie koalicja nie uzyskała wotum zaufania, Romano Prodi podkreślił: "Jeśli przegra się w parlamencie, nawet jednym głosem, znaczy to, że ten układ przegrał". "Będę dziadkiem" - dodał premier pytany o to, co zamierza robić w przyszłości. Wskazywany jako inny potencjalny kandydat na premiera przejściowego rządu przewodniczący Senatu Franco Marini również ogłosił w piątek, że "nie aspiruje do innych stanowisk". Tymczasem prezydent Napolitano prowadzi konsultacje na temat rozwiązania kryzysu rządowego. Mają one potrwać do wtorku. Towarzyszą im cały czas apele centroprawicowej opozycji o rozpisanie przedterminowych wyborów. Najgłośniej domaga się ich były premier, lider Forza Italia Silvio Berlusconi. "Nie ma sensu tracić czasu" - stwierdził. Wyraził opinię, że z nowymi wyborami nie trzeba czekać do uchwalenia nowej ordynacji wyborczej.