Rządząca Włochami koalicja centrolewicowej Partii Demokratycznej i populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd może ponieść dotkliwe straty w pierwszych wyborach w tym kraju po wybuchu epidemii koronawirusa. Partia Demokratyczna może być pewna zwycięstwa jedynie w Kampanii, gdzie prezydent tego regionu Vincenzo De Luca wzmocnił swoją pozycję twardą odpowiedzią na epidemię. Jednak wszystko wskazuje na to, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tagi-wybory,tId,92551" title="wybory" target="_blank">wybory</a> będą sukcesem przede wszystkim prawicowej koalicji złożonej z Ligi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-matteo-salvini,gsbi,1065" title="Matteo Salviniego" target="_blank">Matteo Salviniego</a>, Forza Italii Silivio Berlusconiego i skrajnej partii Bracia Włosi, rządzonej przez Giorgię Meloni. Antyimigrancki przekaz połączony z nieudolnością Partii Demokratycznej w regionach powoduje, że to właśnie prawica i skrajna prawica maszerują po zwycięstwo - czytamy w "Guardianie". Lewica może nawet stracić swój bastion od 50 lat - Toskanię. "Utrata Toskanii przez lewicę byłaby porównywalna z porażką amerykańskich demokratów w Kalifornii" - komentuje prof. Mattia Diletti z uniwersystetu Sapienza w Rzymie.