Włoska prasa informuje też, że na terenie obozu zatrzymano w dniu wtorkowych uroczystości prezesa rzymskiej gminy żydowskiej i ekipę włoskiej telewizji. Z kolei polska policja podała, że do zatrzymania nie doszło; funkcjonariuszy wezwała ochrona muzeum po tym, jak Włosi weszli przez okno do jednego z budynków i uruchomili alarm. "Możni z całego świata, ale nie wszyscy" - tak "Corriere della Sera" podsumowuje w środę skład 38 zagranicznych delegacji na rocznicowych uroczystościach w byłym hitlerowskim obozie zagłady. Prezydent Barack Obama - wymienia gazeta - przysłał ministra finansów, nie było przywódcy Rosji Władimira Putina. Jak podkreślono w relacji, Włochy reprezentował pełniący obowiązki prezydenta, przewodniczący Senatu Pietro Grasso, który przed rokiem przyjechał na teren obozu z grupą uczniów różnych szkół w ramach organizowanych od 20 lat Podróży Pamięci. Przybyło około 300 byłych więźniów - dodaje się w artykule, w którym przypomniano, że przed 10 laty, podczas obchodów 60-lecia wyzwolenia było ich 1500. "Za 10 lat, może za pięć, ocalonych z Auschwitz już nie będzie, nie wrócą tu już" - zauważa włoski dziennik, zwracając w ten sposób uwagę na obowiązek przekazywania pamięci o Zagładzie. W tym kontekście za szczególnie znaczące uznano słowa byłego więźnia Romana Kenta, który podczas wtorkowych uroczystości powiedział: "Nie chcemy, aby przyszłość naszych dzieci wyglądała tak, jak nasza przeszłość". "Dodałbym 11. przykazanie do tych 10 powszechnie szanowanych przykazań: nigdy, przenigdy nie pozostawaj jedynie obojętnym widzem" - podkreślił w cytowanym przemówieniu były więzień Auschwitz. Do jego słów nawiązuje też tytuł całej relacji w "Corriere della Sera": "Pamiętajcie, nie bądźcie obojętni". Włoskie gazety odnotowały obecność reżysera Stevena Spielberga na uroczystościach w Auschwitz. "La Repubblica" opublikowała w środę tekst wystąpienia twórcy "Listy Schindlera" , który w Krakowie spotkał się z ocalałymi z Zagłady i ich rodzinami. Media podały też, że na terenie obozu został zatrzymany prezes rzymskiej gminy żydowskiej Riccardo Pacifici wraz ze swym rzecznikiem i ekipą włoskiej telewizji. Miało do tego dojść po tym, gdy ekipa TV po nagraniu materiału - na co, jak zapewnia, miała zgodę - usiłowała wydostać się z obozu przez okno w kasach i drzwi połączone z alarmem. Według relacji mediów Włosi, zatrzymani najpierw przez ochronę muzeum, a potem przez policję, długo czekali na pomoc, a potem na tłumacza; miało to trwać kilka godzin. Pacifici wyraził oburzenie, tym co się stało, i zapowiedział złożenie skargi na bezprawne jego zdaniem zatrzymanie. Ansa podała, że w sprawie zatrzymanych Włochów interweniowało MSZ i włoska ambasada w Warszawie. Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski w rozmowie z PAP powiedział, że do zatrzymania nie doszło. "Z naszych ustaleń wynika, że te osoby miały na terenie muzeum transmisję telewizyjną. Mieli zgodę dyrekcji muzeum na pobyt do godz. 23.30, potem mieli być wypuszczeni na parking. Po zakończeniu transmisji - jak wynika z ich wyjaśnień - nie widzieli w pobliżu strażników i nie wiedzieli, jak wyjść z muzeum. A ponieważ było zimno, przez otwarte okno weszli do jednego z budynków. To uruchomiło alarm, a ochrona muzeum - zgodnie z procedurami - wezwała policję" - relacjonował rzecznik. Jak dodał, zgłoszenie pracowników ochrony dotyczyło podejrzenia popełnienia przestępstwa - kradzieży z włamaniem. Zastrzegł, że policjanci, widząc, iż chodzi o Włochów, skontaktowali się z konsulatem. Dodał, że ponieważ funkcjonariusze zostali wezwani, musieli przesłuchać i ekipę, i ochronę. "Ze względu na niską temperaturę, po konsultacjach z konsulatem, zaproponowano tym osobom przesłuchanie w jednostce policji. Zgodzili się na to. Na tym czynności się zakończyły, bo według naszego wstępnego rozpoznania w tej sprawie nie doszło do złamania prawa" - powiedział Sokołowski. Z Rzymu Sylwia Wysocka