W 20-minutowym przemówieniu D'Alema starał się wyjść z podniesionym czołem z kryzysu politycznego, wywołanego klęską centrolewicy w niedzielnych wyborach regionalnych. Nie wypowiedział wprawdzie słowa "dymisja", ale jego przemówienie zostało jednoznacznie odczytane jako pożegnanie szefa rządu. Wyraźnie wzruszony przyznał, że koalicja rządząca poniosła klęskę w wyborach, ale wyraził przekonanie, że rozwiązanie z tego powodu parlamentu, którego kadencja upływa wiosną 2001, nie byłoby "sprawiedliwe". D'Alema opowiedział się za utworzeniem nowego rządu, zdolnego prowadzić dalej reformy instytucjonalne i zorganizować referenda, przewidziane na 21 maja. Jedno z nich dotyczy zmian w ordynacji wyborczej. Jeszcze dziś D'Alema ma przeprowadzić rozmowy z przywódcami partii koalicji rządzącej. Ma też ponownie wystąpić w Senacie wczesnym popołudniem, przed spotkaniem na szczycie partii większości rządowej. Po tych rozmowach uda się do prezydenta, by ponownie zgłosić swą dymisję. Po raz pierwszy dymisję złożył prezydentowi w poniedziałek wieczorem, po klęsce koalicji centrolewicowej w niedzielnych wyborach regionalnych. Prezydent Carlo Azeglio Ciampi nie przyjął jej. Prawicowa opozycja, która wyszła zwycięsko z wyborów regionalnych, domaga się przedterminowych wyborów parlamentarnych. Jednak, według konstytucji, prezydent powinien rozpocząć obecnie oficjalne dyskusje w celu wyznaczenia nowego szefa rządu. Dopiero gdyby się to nie powiodło, szef państwa może rozwiązać parlament i ogłosić nowe wybory. Jako ewentualnego następcę D'Alemy na czele rządu Włoch najczęściej wymienia się aktualnego ministra skarbu Giuliano Amato.