7-letnia kadencja prezydenta kończy się w maju, a pierwsze posiedzenie obu izb parlamentu, który ma wybrać jego następcę, zwołano na 18 kwietnia.Wciąż jednak nie jest jasne, kto zechce ubiegać się o ten urząd, a na liście potencjalnych kandydatów, których szanse analizują media, jest kilkanaście osób. Gorączkowym rozmowom na temat szans utworzenia rządu po lutowych wyborach parlamentarnych w sytuacji obecnego pata politycznego - po zwycięstwie centrolewicy tylko w Izbie Deputowanych i równym układzie sił z centroprawicą w Senacie - towarzyszą jednocześnie negocjacje w sprawie wyłonienia mocnych kandydatów na prezydenta. Dotychczas nie przyniosły one żadnego rozstrzygnięcia. Dominujące wśród polityków oraz obywateli przekonanie o tym, że szefem państwa powinna zostać kobieta, potwierdzają wyniki sondaży oraz doniesienia z zakładów bukmacherskich. Z sondażu dziennika "Il Messaggero" wynika, że prawie 29 procent Włochów chciałoby, aby prezydentem została Emma Bonino - była unijna komisarz ds. zdrowia i ochrony konsumentów, prominentna polityk partii Radykałowie. Bonino ma znacznie większe szanse niż dwie inne wymieniane przez prasę kobiety: minister sprawiedliwości w obecnym rządzie Mario Montiego, Paola Severino, i szefowa MSW, Anna Maria Cancellieri. W szeregach centrolewicy pojawiają się kolejne kandydatury znanych na arenie międzynarodowej byłych polityków. Spośród nich największe poparcie w sondażach ma były dwukrotny premier i były przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi. Jako prezydenta widzi go 17 procent Włochów. Wymienia się także nazwiska byłych premierów - Giuliano Amato i Massimo D'Alemy oraz b. przewodniczącego Senatu, niegdyś lidera związkowego Franco Mariniego, zasłużonego dla pomocy NSZZ "Solidarność" w latach 80-tych. Lewica zastanawia się, czy szanse na wybór mógłby mieć były deputowany kilku kadencji, były inspektor ochrony danych osobowych, uznany prawnik Stefano Rodota. Polityczne rozmowy dotyczą także szansy na udzielenie poparcia obecnemu przewodniczącemu Senatu, wybranemu z listy centrolewicowej Partii Demokratycznej, do niedawna krajowemu prokuratorowi do walki z mafią, Pietro Grasso. Nie wyklucza się, że może dojść do politycznego porozumienia wokół kandydatury premiera Mario Montiego. Centroprawica byłego premiera Silvio Berlusconiego domaga się stanowiska prezydenta dla siebie, ponieważ najważniejsze urzędy szefów obu izb parlamentu zajęła lewica. Berlusconi zapewnia, że ambicji prezydenckich nie ma i forsuje kandydaturę swego najbliższego wieloletniego współpracownika Gianniego Letty, ale jego szanse ocenia się jako niewielkie. Wobec pogłębiającej się niepewności zgłaszane są coraz bardziej oryginalne kandydatury. Populistyczny, debiutujący w parlamencie Ruch Pięciu Gwiazd komika Beppe Grillo chciał, aby prezydentem Włoch został laureat literackiej Nagrody Nobla, dramaturg i satyryk o lewicowych poglądach Dario Fo. On jednak odrzucił tę ofertę mówiąc: "Mam 87 lat i wiele obowiązków, nie mam przygotowania, by być prezydentem Republiki". Jeden z deputowanych lewicy zaproponował zaś, by o urząd ten ubiegał się znany reżyser, aktor i komik, laureat Oscara Roberto Benigni. Ogromnym poparciem ten znakomity interpretator "Boskiej komedii" Dantego, popularny także dzięki patriotycznym mowom w telewizji cieszy się w internecie, gdzie wciąż powstają kolejne strony zwolenników jego kandydatury. Namawiano również wielokrotnie cieszącego się wielkim autorytetem 87-letniego Giorgio Napolitano, aby pozostał na następną kadencję. "Liczy się metryka" - odparł stanowczo prezydent, odrzucając możliwość pozostania na następnych siedem lat.