Za znęcanie się nad rodakami otrzymali oni kary od 4 do 10 lat więzienia. Uzasadnienie wyroku w sprawie głośnego skandalu z "obozami pracy" w Apulii liczy ponad 200 stron. Sędzia napisał w tym dokumencie, że obywatele polscy, którzy "zostali sprowadzeni do stanu niewolników przez swoich rodaków" przy zbiorze pomidorów na polach w prowincji Foggia, byli traktowani tak samo, jak "niewolnicy w starożytnym Rzymie". Jak dodał, "zastępowali oni maszyny i byli już z tego powodu źródłem zysku bez żadnych nakładów bądź przy minimalnych kosztach". Tak jak dawni niewolnicy - stwierdził włoski sędzia - tak i Polacy pracowali bez ograniczeń czasowych i "dopiero po zakończeniu dnia pracy otrzymywali pożywienie i dach nad głową". Schemat tej pracy "pokrywa się dokładnie ze schematem niewolniczej pracy w starożytności" - ocenił sędzia z Bari. Obywatele polscy, a wraz z nimi Ukrainiec i Algierczyk zostali skazani 22 lutego tego roku za udział w międzynarodowej grupie przestępczej prowadzącej handel ludźmi i za zmuszanie do niewolnictwa. Najwyższy wyrok - 10 lat więzienia - otrzymali Polacy Jan P., Cezary N. i Krzysztof O., Ukrainiec Petro M. oraz Algierczyk Mohamed H. Skandal z "polskimi obozami pracy" w Apulii wybuchł w lipcu 2006 roku, kiedy niedaleko Foggii karabinierzy uwolnili ponad 100 Polaków przetrzymywanych w prymitywnym obozowisku i zmuszanych do niewolniczej pracy w gospodarstwach rolnych, głównie przy zbiorze pomidorów. Ludzie ci byli maltretowani, zmuszani do wielogodzinnej pracy i oszukiwani; wymuszano na nich haracze, odbierano większość zarobków. Kobiety były gwałcone. Podczas akcji likwidacji obozu zatrzymano oszustów - pośredników pracy i strażników, którzy traktowali swych rodaków w nieludzki sposób. Kilka osób zatrzymano, gdy już uciekały do Polski. Sprawa ta wywołała we Włoszech wielką dyskusję na temat niewolniczej pracy, do jakiej zmuszani są imigranci - ofiary pośredników oferujących atrakcyjne i dobrze płatne zatrudnienie. Cały ten proceder odbywał się za przyzwoleniem włoskich właścicieli gospodarstw rolnych, którzy korzystali z pracy "niewolników". Zarzuty postawiono więc także Włochom oraz przestępcom z innych krajów, kontrolującym cały proceder, między innymi z Rumunii i Algierii. Warto przypomnieć, że to właśnie wywołana przez skandal z polskimi obozami sprawa pracy niewolniczej doprowadziła we Włoszech do przyjęcia surowych przepisów i zmobilizowała władze kraju do walki z plagą, o której wiadomo było od lat i która, jak się podkreśla, była lekceważona. Sprawa polskich "niewolników" w Apulii nie została jeszcze zamknięta. Pozostaje wciąż do wyjaśnienia kwestia tajemniczych okoliczności śmierci kilku obywateli polskich, pracujących w gospodarstwach. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi prokuratura z Bari. Istniały podejrzenia, że mogli oni zostać zamordowani w odwecie za próbę zbuntowania się przeciwko sytuacji, w jakiej się znaleźli. Nie wyklucza się, że były to zbrodnie zbyt szybko zakwalifikowane przez włoskich funkcjonariuszy jako zgony z przyczyn naturalnych. Inna hipoteza mówi o tym, że Polacy zmarli dlatego, że gdy chorowali, na przykład na zapalenie płuc, nie otrzymali żadnej pomocy lekarskiej. Do tej pory nie wyjaśniono także innego wątku skandalu wokół "obozów pracy", o jakim mówił podczas wizyty w Rzymie w 2007 roku ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zapowiadał on wtedy, że zostanie ujawniony, jak to ujął, "drugi szczebel przestępczej hierarchii", który według jego słów miał kontrolować proceder zmuszania imigrantów do niewolniczej pracy. Nie odpowiedział wówczas na pytanie, czy chodzi o włoską mafię. Sprawa ta nie została już potem nigdy wyjaśniona.