Włoscy dziennikarze nie ukrywali zaskoczenia, że głosowanie tak szybko się skończyło. Proces ten jest zazwyczaj bardzo długi, deputowani głosują po kolei, pierwsza tura zazwyczaj nie przynosi rozstrzygnięcia. Tymczasem Amato już w pierwszym głosowaniu zdobył wystarczającą liczbę głosów. Premier nie ukrywał satysfakcji: - Obliczenia powierzam zazwyczaj komputerowi, ale tym razem wystarczyły mi zapewnienia pani minister Patrizii Toi (ds. kontaktów z parlamentem), która już wczesnym popołudniem mówiła, że dostaniemy 319 głosów. Czy ktoś mi teraz powie, że nie potrafiłem wybrać odpowiednich ministrów? Przywódcy centroprawicy, którzy podczas debaty nie szczędzili premierowi ostrych słów, na razie powstrzymali się od złośliwych komentarzy. Przywódca opozycji Silvio Berlusconi, który kilka godzin temu ostrzegał Amato, że stając na czele tego rządu popełnia życiowy błąd, dotąd nie skomentował wyników głosowania. Szef Sojuszu Narodowego Gianfranco Fini ograniczył się do stwierdzenia: - Pomyliłem się o dwa głosy, myślałem, że za będzie głosować 317 deputowanych. Premier Amato nie może jeszcze świętować sukcesu. We wtorek czeka go kolejna próba sił - głosowanie nad wotum zaufania w Senacie. Dopiero po uzyskaniu poparcia obu izb parlamentu będzie mógł zacząć pracę w Palazzo Chigi, gdzie mieści się Rada Ministrów.