W środę, w programie w telewizji RAI, szef rządu wypowiadał się wzburzony orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który uznał za niezgodną z konstytucją ustawę, przewidującą zawieszenie procesów czterech najważniejszych osób w państwie - jego oraz prezydenta i szefów obu izb parlamentu na czas ich kadencji. W reakcji na słowa premiera 58-letnia Rosy Bindi z centrolewicowej opozycyjnej Partii Demokratycznej zareplikowała: "Jestem kobietą, która nie jest do pana dyspozycji a pana wypowiedź uważam za bardzo złą". Działaczki Partii Demokratycznej zażądały w czwartek, aby Berlusconi przeprosił wiceprzewodniczącą niższej izby parlamentu i wyraziły oburzenie jego zachowaniem. Była minister kultury Giovanni Melandri z PD zauważywszy, że premier ma na swoim koncie wiele podobnych obraźliwych wypowiedzi, między innymi pod adresem kobiet, dodała: "Tym razem udowodnił, że jest wyższy niż dobrze wychowany". Rzecznik premiera Paolo Bonaiuti, broniąc go, powiedział zaś: "W chwilach wielkiego wzburzenia taki żart może się zdarzyć. Czym innym jest szorstka polityka, a czym innym normalne życie." Wyjaśnienia te w żadnym razie nie uspokoiły fali wzburzenia, z jaką w szeregach włoskiej opozycji przyjęto słowa szefa rządu.