Obchody rocznicy z udziałem 20 tysięcy osób rozpoczęły się o godzinie 3.32, czyli tej, o której przed dwoma laty silne wstrząsy sejsmiczne zniszczyły znaczną część miasta, pozbawiając dachu nad głową kilkadziesiąt tysięcy osób. W milczeniu wysłuchano 309 uderzeń kościelnego dzwonu ku czci wszystkich ofiar. Odczytane zostały ich nazwiska. W południe prezydent Włoch Giorgio Napolitano wziął udział we mszy w miejscowej bazylice, która uległa częściowemu zniszczeniu przed dwoma laty. Prezydent podkreślił, że potrzebny jest "maksymalny wysiłek", aby dokończyć odbudowę L'Aquili. - Stosowne jest to, by przedyskutować, jakie są terminy odbudowy i perspektywy rozwiązania problemów - oświadczył Napolitano, wyraźnie odnosząc się do polemiki na temat niespełnionych obietnic rządu. Szefowi państwa towarzyszył szef Urzędu Rady Ministrów, najbliższy współpracownik premiera Włoch - Gianni Letta. Silvio Berlusconi nie przyjechał do L'Aquili, gdzie po trzęsieniu ziemi bywał wielokrotnie, oddając od użytku nowe domy dla mieszkańców i zapewniając o rychłym zakończeniu odbudowy. Jednak historyczne centrum miasta wciąż jest zniszczone, gdzieniegdzie nadal leżą gruzy, a mieszkańcy zarzucają rządowi niespełnienie obietnic. Według miejscowych władz odbudowa najstarszej części miasta, która najbardziej ucierpiała w kataklizmie, potrwa jeszcze lata. Przed rocznicą niektórzy mieszkańcy, wciąż ponoszący konsekwencje kataklizmu, mówili w mediach, że premier Berlusconi nie jest osobą mile widzianą w L'Aquili.