Powstające ugrupowanie Renziego zatrzęsło koalicją, utworzoną przed dwoma tygodniami przez Partię Demokratyczną i Ruch Pięciu Gwiazd, po trwającym miesiąc kryzysie rządowym. Były szef rządu, który poinformował, że przyłączyło się do niego około 40 parlamentarzystów, stanął tym samym na czele trzeciej siły politycznej tworzącej gabinet Contego. Jego decyzję o odejściu z centrolewicowego ugrupowania, któremu kiedyś przewodził, uznano za kolejny nagły zwrot akcji na włoskiej scenie politycznej po sierpniowym rozpadzie pierwszego rządu Contego, co on sam nazywał "najbardziej szalonym kryzysem rządowym na świecie". Komentatorzy zwracają uwagę na zapewnienia Renziego, że jego decyzja w żadnym razie nie zagrozi nowemu rządowi, a nawet go wzmocni. Zaznaczają jednak, że tego przeświadczenia nie ma jednak nikt w Kancelarii Premiera. Wiadomo było, że Renzi, mający znów coraz silniejszą pozycję wśród demokratów, podejmie próbę ingerencji w rząd Contego - oceniają. Trudne osiągniecie porozumienia Premier, który planował rozpocząć kierowanie nowym gabinetem w duchu zapowiadanego umiaru i spokoju, jest według źródeł niezadowolony z tego rozłamu i wręcz zaniepokojony, że doszło do niego w momencie, gdy ostatecznie skompletowano nową Radę Ministrów. Do wstrząsu, który zakłócił równowagę sił w koalicji, doszło w czasie, gdy rozpoczynają się prace nad przyszłorocznym budżetem; jego projekt musi zostać wysłany do Komisji Europejskiej do połowy października. Jak się zauważa, czasu jest niewiele, a oczekiwania wobec Włoch, pogrążonych w poważnym kryzysie finansów publicznych są ogromne. Powstanie nowego ugrupowania oznacza, że Conte, który dotąd miał trzech rozmówców - liderów dwóch dużych ugrupowań koalicyjnych oraz małej formacji, Wolni i Równi - od tej pory będzie miał ich czterech. W tej sytuacji - podkreśla agencja Ansa - osiągnięcie porozumienia, także w sprawie budżetu, może okazać się bardzo trudne. Zaznacza się, że dominują obawy przed "skutkami trzęsienia ziemi" wywołanego przez Renziego. "Partia Demokratyczna jest w szoku" "Problem jest duży" - ocenił minister kultury Dario Franceschini z Partii Demokratycznej, w której panuje wielkie niezadowolenie. Kłopot jest tym większy - dodają media - że Renzi znów przemawia jako lider, jak w czasach, gdy był premierem i szefem partii. To jest "rząd trzy plus jeden" - pisze w środę "La Repubblica". Podkreśla, że Partia Demokratyczna jest "w szoku", a o przyszłość rządu boi się również przywódca Ruchu Pięciu Gwiazd Luigi Di Maio. "Rząd jest w rękach Renziego" - ogłasza w tytule "La Stampa". Turyńska gazeta kładzie nacisk na niepokój przed destabilizacją we Włoszech po niedawnym kryzysie. Z Rzymu Sylwia Wysocka