Na pokładzie włoskich statków, które wpłynęły do portów w Katanii i Auguście na Sycylii, przybyli migranci uratowani w ostatnich godzinach na Morzu Śródziemnym. Na przybyszów na lądzie czekali funkcjonariusze sił porządkowych zajmujący się ściganiem przemytu ludzi oraz walką z nielegalną imigracją. Ich celem jest między innymi ustalenie, czy wśród rozbitków nie ma organizatorów przerzutu ludzi z Afryki do Włoch. Zeszły rok był rekordowy pod względem liczby migrantów, którzy dotarli do Włoch drogą morską: było ich 181 tysięcy. Obecnie w ośrodkach dla migrantów, azylantów i uchodźców w całym kraju przebywa nienotowana nigdy wcześniej liczba 175 tysięcy osób. Włoskie media podały, że jeszcze w styczniu rozpocznie się realizacja nowego, opracowanego pod koniec roku planu podejścia do kryzysu migracyjnego, w tym zaostrzenia walki z nielegalną imigracją i wydaleń na większą skalę. Projekt autorstwa nowego ministra spraw wewnętrznych Marco Minnitiego przewiduje otwarcie w każdym włoskim regionie ośrodka ds. identyfikacji i wydalania migrantów. Pomysł ten wywołuje protesty większości lokalnych władz i organizacji humanitarnych, a także Kościoła. Dominuje przekonanie, że takie wielkie centra to potencjalnie zapalne miejsca. Świadczy o tym to, że regularnie z powodu panujących tam fatalnych warunków pobytu wybuchają protesty i bunty, dochodzi też do aktów przemocy. Ostatnio do buntu migrantów doszło w wielkim ośrodku w miejscowości Cona koło Wenecji, gdzie jest 200 łóżek i 1400 migrantów. Wywołali oni zamieszki po śmierci młodej imigrantki, do której pomoc lekarską wezwano za późno. W środę z tego przepełnionego ośrodka do innego na północy przewieziono około 100 ludzi. Politycy zgodnie popierają zaś projekt podwojenia liczby wydalanych nielegalnych imigrantów. Jak się zauważa w mediach, celem tych działań ma być doprowadzenie do tego, aby co tydzień z Włoch odlatywał jeden samolot czarterowy z nielegalnymi imigrantami, głównie Tunezyjczykami. Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)