Dziennikarze włoskiej agencji Ansa, Nicola Capodanno i Fabio Perego, opowiedzieli o 68-letnim Mario Montim, jakiego Włosi bliżej nie znają. Zdecydowana większość rodaków postrzega bowiem Profesora - jak sam poprosił, by go nazywano - jako osobę bardzo poważną, chłodnego, unikającego emocji ekonomistę, jak najdalszego od popisów i żartów, skoncentrowanego na trudnym zadaniu ratowania finansów publicznych. Tymczasem autorzy jego biografii, opublikowanej trzy miesiące po objęciu przez niego rządów, napisali, że w młodości Monti chodził na mecze piłki nożnej na mediolański stadion San Siro, gdzie kibicował klubowi AC Milan, należącemu obecnie do jego poprzednika Silvio Berlusconiego. W latach 60., znanych jako "czas dolce vita" dzięki filmowi Federico Felliniego, Monti jeździł po Mediolanie lancią flavią coupe i nie spał po nocach studiując teksty z ekonomii. Autorzy biografii włoskiego premiera podkreślają, że obecnie pasują do niego następujące określenia: "gardzący pochwałami, z rezerwą i samokontrolą". Ma poza tym - jak zauważają - niezwykły talent do komunikowania się z innymi ludźmi przy pomocy logiki godnej pozazdroszczenia. W książce przypomniano słowa, jakie obecny szef rządu usłyszał w Parlamencie Europejskim, gdy był unijnym komisarzem: "Mister Monti, I love you". W ten sposób zwróciła się do niego, w wystąpieniu podczas sesji plenarnej, eurodeputowana z Danii Karin Riis-Jorgensen. To "wyznanie miłości" wywołało taki entuzjazm na sali, że jedna z parlamentarzystek, łamiąc regulamin obrad PE, przechwyciła mikrofon i z rozbawieniem zaproponowała pozostałym kolegom, żeby "zostawić zakochanych samych". Włoscy dziennikarze podkreślili, że jako komisarz UE Mario Monti cieszył się ogromnym szacunkiem zarówno ze strony pozostałych unijnych komisarzy jak i eurodeputowanych. Taka zgodność ocen czy wręcz uwielbienie to rzecz w instytucjach Unii niezwykła - stwierdzili autorzy pełnej anegdot biografii premiera Włoch.