Mario Monti w pierwszym krótkim wystąpieniu w Pałacu Prezydenckim zaraz po otrzymaniu nominacji oświadczył, że Włochy "muszą podjąć wyzwanie wyzwolenia się z kryzysu, muszą znów być symbolem siły, a nie słabości w Unii Europejskiej". - Zamierzam wypełnić powierzone mi zadanie w poczuciu odpowiedzialności i służby - powiedział. Szybka, zapowiadana nieoficjalnie od kilku dni nominacja Montiego zaledwie w ciągu doby od dymisji Berlusconiego ma być mocnym sygnałem dla międzynarodowych rynków finansowych, które bardzo nerwowo reagowały w ostatnich dniach na polityczne wstrząsy we Włoszech. Przez całą niedzielę prezydent Napolitano prowadził konsultacje z przewodniczącymi obu izb parlamentu oraz przedstawicielami sił koalicji i opozycji na temat utworzenia nowego gabinetu. Za takim rozwiązaniem, bez konieczności natychmiastowego rozpisywania przedterminowych wyborów, szef państwa opowiadał się od początku kryzysu w koalicyjnej centroprawicy. Rząd Mario Montiego ma zostać sformowany w najbliższych dniach. Nieoficjalnie wiadomo, że do gabinetu wejdą przede wszystkim eksperci, a nie politycy. Koncepcję jego powołania popierają największe ugrupowania parlamentarne. Zastrzeżenia ma - mimo generalnego poparcia - partia Berlusconiego Lud Wolności, która domaga się, by był to rząd techniczny, pracujący do przyspieszonych wyborów i realizujący jedynie uchwalony program naprawy finansów państwa. Opozycja zaś chce, by gabinet pozostał do wyborów, które planowo mają odbyć się w 2013 roku. Dokładnie w chwili, gdy Mario Monti przybył do Pałacu Prezydenckiego, by otrzymać misję powołania rządu, z telewizyjnym przemówieniem wystąpił Silvio Berlusconi. - W dniu mego wyjścia na plac boju zmieniłem historię Włoch, a moje rządy były najdłuższe w historii Republiki - podkreślił, przywołując 17 lat swej obecności na scenie politycznej. - Zawsze zabiegaliśmy o dobro Włoch. Gotowi jesteśmy sprzyjać wysiłkom prezydenta Republiki, by dać krajowi rząd o profilu technicznym. Spełnimy nasz obowiązek. Trzeba jednak odłożyć na bok wszelką stronniczość - mówił były premier. - Od jutra zdwoję moje zaangażowanie na forum parlamentu i w instytucjach państwa, aby odnowić Włochy. Nie poddam się dopóty, dopóki nie odnowię architektury państwa - zapewniał. Berlusconi odniósł się również do wydarzeń na rzymskich ulicach w sobotę, gdy został wygwizdany przez swych przeciwników w drodze do Kwirynału, by złożyć dymisję. - Smutkiem napawa to, że gest odpowiedzialności i wielkoduszności przyjęty został gwizdami i obelgami - powiedział były premier.