Włoskie media podały, że testy będą przeprowadzane bez uprzedzenia raz do roku. Gdy pierwsze badanie wykaże obecność narkotyków, pracownik, podobnie jak sportowiec przyłapany na dopingu, zostanie czasowo zawieszony. Jeśli powtórne testy potwierdzą poprzedni wynik, badany zostanie pozbawiony prawa do pełnienia dotychczasowej funkcji, ale nie będzie mu grozić zwolnienie z pracy. Krajowy urząd ds. walki z narkotykami już zwrócił się do władz poszczególnych regionów kraju o sporządzenie nowych list, rozszerzonych o pracowników służby zdrowia, których dotyczyć będą testy. W przypadku nauczycieli rozporządzenie w tej sprawie jest jeszcze przygotowywane. Na razie przewiduje się, że poddani badaniom będą wszyscy chirurdzy i co drugi nauczyciel. Wiadomość o wprowadzeniu testów pojawiła się po ujawnieniu, że ginekolog z Neapolu zamawiał u dilerów kokainę trzy razy w tygodniu prosto do swojego gabinetu. Podsekretarz w rządzie do spraw walki z uzależnieniami Carlo Giovanardi powiedział dziennikowi "La Repubblica": "Sukcesywnie rozszerzamy kontrole rozpoczęte wśród kierowców ciężarówek i autobusów oraz pilotów samolotów". "Chodzi o to by interweniować zanim zrozpaczona matka wystąpi w telewizji z apelem, bo jej syn został potrącony przez samochód, który był prowadzony przez pijanego kierowcę albo zanim pacjent będzie leczony przez lekarza, który stracił kontrolę bo był pod wpływem kokainy" - dodał Giovanardi. Krajowy związek pielęgniarek i pielęgniarzy zaakceptował wiadomość o testach na obecność narkotyków. Stanowczy sprzeciw wyraził zaś lewicowy związek zawodowy nauczycieli uznając plany rządu za "wyraz uprzedzeń i gnębienia nauczycieli".