Na statku hiszpańskiej pozarządowej organizacji pozostało 99 migrantów. Jednostka stoi on na morzu, ponieważ włoskie porty, na mocy decyzji MSW w Rzymie, są zamknięte dla jednostek organizacji pozarządowych ratujących uciekinierów z Afryki. W sobotę pokład opuściło 27 nieletnich. Sytuacja nie do opanowania Załoga jednostki alarmuje, że w 18. dniu kryzysu sytuacja na statku jest nie do opanowania i pogarsza się z każdą minutą, a warunki higieniczno- sanitarne są nie do zniesienia. Apeluje o jak najszybszą ewakuację wszystkich migrantów. Hiszpania zadeklarowała udział w rozwiązaniu kryzysu wokół statku i zaoferowała otwarcie dla niego jednego ze swych portów oraz przyjęcie migrantów. Załoga Open Arms mówi jednak, że nie jest w stanie wyruszyć w rejs, który będzie trwał kilka dni. Pojawiły się pogłoski o rejsie na hiszpańską Majorkę lub Minorkę, ale wciąż nie wiadomo, jak zorganizować całą operację. Włoski minister infrastruktury i transportu Danilo Toninelli oświadczył w poniedziałek wieczorem: "Możemy przywieźć migrantów do Hiszpanii". Jak wyjaśnił, w takiej operacji miałaby uczestniczyć włoska Straż Przybrzeżna. Organizacja pomocowa zaproponowała zaś, by przewieźć migrantów z jej statku do Hiszpanii samolotem lub promem. Statek cumuje w odległości około 800 metrów od brzegów Lampedusy. O rozwiązanie impasu zaapelowała do krajów członkowskich UE i organizacji pozarządowych Komisja Europejska. Z Rzymu Sylwia Wysocka