W wywiadzie telewizyjnym udzielonym w niedzielę minister zaproponował, aby każdy młody człowiek, który chce się usamodzielnić i przejść na własne utrzymanie, otrzymywał po 500 euro miesięcznie. Dyskutowana przez cały dzień propozycja spotkała się wieczorem ze stanowczą reakcją rządu Silvio Berlusconiego, który oświadczył, że pomysł ten nie został z nikim uzgodniony. Polemika na temat tzw. wielkich bobasów ( po włosku: bamboccioni), którzy - jak wykazują statystyki - mieszkają w domu rodziców najczęściej do 30-go czy nawet 40-roku życia, rozpoczęła się przed tygodniem także od wypowiedzi Brunetty. Stwierdził on, że należy uchwalić specjalne przepisy, aby zmusić 18-latków do usamodzielnienia się. 7 dni później Brunetta zaproponował konkretne rozwiązanie, czyli 500 euro miesięcznie w postaci ulg podatkowych oraz dodatków na wynajem mieszkań, czy spłaty kredytów. Zapytany zaś o to skąd wziąć na to pieniądze minister odparł, że należy zmienić system emerytalny, bo - jak powiedział - "trzeba dawać mniej pieniędzy rodzicom, a więcej dzieciom". Brunetta przyznał jednocześnie, że spodziewa się, iż propozycja tego typu wywoła protesty związkowców, gdyż "oni bronią rodziców". - Włochy są pełne porządnych młodych ludzi, którzy chcą wolności. Jeśli mają podcięte skrzydła to wina leży po naszej stronie, rodziców - oświadczył minister. Zapewnił również, że w sprawie tej propozycji panuje zgoda między nim a ministrem finansów Giulio Tremontim. Argumentacja energicznego ministra nie przekonała strony związkowej. Pomysł odebrania pieniędzy emerytom skrytykowały największe centrale związkowe a jedna z nich - Włoska Unia Pracy (UIL) uznała, że chce się "zabrać biednym by dać biednym". Zaprotestowała także centrolewicowa opozycja uznając słowa Brunetty za demagogię. Ostatecznie w wydanym komunikacie Kancelaria Premiera oświadczyła, że propozycja przyznania specjalnych zapomóg dla młodzieży nie została uzgodniona w rządzie.