Włoska agencja Agi informuje, że burmistrz miasteczka w Ligurii Daniele Galliano jest zdesperowany. Poprosił media o pomoc w sprostowaniu wiadomości o tym, że każdy, kto zamieszka w wyludniającej się miejscowości, liczącej obecnie 394 mieszkańców, będzie mógł bardzo tanio wynająć tam dom, dostanie pracę i 2 tysiące euro w prezencie. W wielu krajach ukazała się nieprawdziwa informacja na ten temat i burmistrz chciałby, by to zostało wyjaśnione. Całe zamieszanie to rezultat zawierającego błędy artykułu, opublikowanego niedawno we włoskiej gazecie i przytoczonego następnie przez światowe media. Lokalne władze mówią, że są zasypywane zgłoszeniami od chętnych ze wszystkich kontynentów i są bezradne wobec takiej fali zainteresowania. Otrzymują między innymi pytania o możliwość zamieszkania w małej osadzie od potomków włoskich imigrantów z Argentyny i Brazylii, którzy marzą teraz o tym, by wrócić do ojczyzny. "Telefon w urzędzie dzwoni bez przerwy" - mówi burmistrz. Tłumaczy, że faktycznie wystąpił z kilkoma inicjatywami, by powstrzymać wyludnianie się miejscowości, ale było to trzy lata temu. Poza tym były to propozycje skierowane wyłącznie do osób mieszkających we Włoszech - zastrzega. Zaoferowano im między innymi mieszkania do wynajęcia za 50 euro. To o tym poinformowała teraz prasa, wywołując zamieszanie. Jak się okazało, domy już zostały udostępnione sześciu rodzinom, które postanowiły skorzystać z tej oferty. Celem Galliano jest to, aby ludność Bormidy wzrosła przynajmniej do 410 osób. Dlatego w lipcu, jak dodał, ponownie zamieści ogłoszenie zachęcające do zamieszkania w miasteczku. To również zaproszenie tylko dla tych, którzy mieszkają we Włoszech - podkreślił. Na razie o premii w wysokości 2 tysięcy euro też nie ma mowy, bo burmistrz zaproponował dopiero władzom regionu Liguria stworzenie funduszu, z którego przyznawano by taki dodatek osobom kupującym domy i przeprowadzającym się do opuszczonych miasteczek. Ten pomysł może zostać rozważony najwcześniej w przyszłym roku. "Gdybym wręczał w prezencie 2 tysiące euro temu, kto kupuje dom, byłbym cudotwórcą. A poza tym zostałbym aresztowany, bo to byłoby nielegalne" - wytłumaczył. Burmistrz nie używa popularnego obecnie sformułowania "fake news", którego padł ofiarą. Mówi po prostu, że to "piramidalna bzdura".