W dniu pogrzebu w Bolonii, rodzinnym mieście uwielbianego przez Włochów artysty, ogłoszono żałobę. Wszystkie media podkreślają, że Dallę opłakuje cały kraj. Lucio Dalla zmarł nagle dzień po koncercie w Montreux w Szwajcarii, zaledwie kilka dni po swym oklaskiwanym występie na festiwalu w San Remo. Na mszę żałobną w dniu urodzin artysty do bazyliki św. Petroniusza na centralnym placu miasta przybył cały świat włoskiej piosenki. Dallę pożegnali między innymi znani piosenkarze: Eros Ramazzotti, Renato Zero, Ligabue, Gianni Morandi, Gigi D'Alessio, Biagio Antonacci, Jovanotti, Roberto Vecchioni. Wieniec przysłał też prezydent Włoch Giorgio Napolitano. Na samym Piazza Maggiore przed bazyliką zgromadziło się ponad 30 tysięcy ludzi. Wielbiciele artysty, którzy przybyli z całego kraju, wypełnili szczelnie wszystkie okoliczne uliczki i place. Przed uroczystościami pogrzebowymi przedstawiciele episkopatu Włoch apelowali o to, by podczas mszy nie zabrzmiały piosenki artysty, gdyż - jak argumentowali - pogrzeb to nie "widowisko". Piosenek nie było. Media zwracają uwagę na to, że tysiące ludzi, uczestniczących we mszy, zaczęły płakać, gdy odprawiający ją zakonnik i spowiednik piosenkarza rozpoczął kazanie od słów: "Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Lucio". Wcześniej przed trumną artysty wystawioną w jednym z bolońskich pałaców, przeszło ponad 50 tysięcy ludzi.