Samolot SAS, lot SK 686, przygotowywał się do startu, kiedy w gęstej mgle pojawiła się mała Cessna Citation Jet. Pilot SAS próbował uniknąć kolizji, ale w efekcie samolot uderzył w jeden z budynków portu lotniczego. Wypadek zdarzył się ok. 8.15 rano. Samolot miał lecieć do Kopenhagi. Błąd pilota? Ekspert lotniczy Aldo Rossi twierdzi, że to pilot małego samolotu Cessna, prawdopodobnie zlekceważył dwa czerwone światła. Według pierwszej rekonstrukcji wypadku, dokonanej przez włoskie lotnictwo cywilne, pilot małego samolotu prywatnego znalazł się na niewłaściwym pasie łącznikowym, przecinającym się z pasem startowym, na którym rozpędzał się do startu samolot SAS. Pilot Cessny dotarł do punktu, w którym nastąpiło zderzenie, ponieważ wcześniej dwukrotnie zlekceważył czerwone światło. Możliwe, że pilot nie znał dobrze mediolańskiego lotniska, gdyż posuwał się w niedozwolonym kierunku pasem jednokierunkowym. Pilot powinien był korzystać z innej drogi, zataczając na płycie wielki łuk, aby znaleźć się na przedłużeniu pasa startowego dopiero w miejscu, w którym startujące samoloty są już na wysokości kilkudziesięciu metrów. Na domiar złego, wieża kontrolna nie mogła interweniować doraźnie, ponieważ znajduje się w odległości ok. 600 metrów od miejsca, w którym doszło do kolizji. Z powodu mgły kontrolerzy z wieży nie widzieli małego samolotu, poruszającego się niewłaściwym pasem - uważa ekspert. Samolot SAS, lot SK 686, przygotowywał się do startu, kiedy w gęstej mgle pojawiła się mała Cessna Citation Jet. Pilot SAS próbował uniknąć kolizji, ale w efekcie samolot uderzył w jeden z budynków portu lotniczego. Normalnie pracuje tam 20-25 osób, na razie ratownikom udało się wydobyć 2 osoby ranne. Po 4 godzinach od katastrofy ugaszono pożar budynku. Awaria radaru? - W chwili, gdy doszło do zderzenia samolotu SAS z awionetką, nie działał radar pasa startowego - twierdzi Osvaldo Gammino, szef stowarzyszenia spółek lotniczych użytkujących mediolańskie lotnisko. Władze włoskie podały, że katastrofa była prawie na pewno wynikiem kombinacji błędu człowieka i gęstej mgły. - Był element błędu człowieka, ale bardzo gęsta mgła na lotnisku zapewne też odegrała dużą rolę - powiedział Roberto Arditti, rzecznik włoskiego ministra spraw wewnętrznych Claudio Scajoli. - Mały samolot był nie tam, gdzie powinien być, kiedy został uderzony - dodał. - Mgła była bardzo gęsta i mogła spowodować zamieszanie. Wypadku nie przeżył żaden z pasażerów ani żaden członek załogi obu maszyn - poinformował na konferencji prasowej włoski minister transportu Pietro Lunari. Samolot miał zbiorniki pełne paliwa. Po uderzeniu w hangar wybuchł pożar, który ugaszono dopiero po czterech godzinach. Na pokładzie MD-87 było 48 Włochów i 56 obywateli innych państw. Prawdopodobnie nie było wśród nich Polaków. Na pokładzie Cessny, pilotowanej przez dwóch niemieckich pilotów, pasażerami było dwóch Włochów. Samolot leciał z Kolonii do Paryża, miał międzylądowanie w Mediolanie. Najtragiczniejszym w historii wypadkiem samolotowym, do jakiego doszło na pasie startowym, było zderzenie dwóch jumbo jetów na lotnisku w Teneryfie, na Wyspach Kanaryjskich. Katastrofa miała miejsce w 1977 roku. Po zderzeniu samolotów linii KLM i Pan Am zginęły wtedy 582 osoby.