To, co libijski lider zrobił w czwartek, włoskie media określiły jednym słowem: show. Ku największemu zdumieniu wszystkich, w trakcie przejazdu autostradą z Rzymu do L'Aquili, Kadafi kazał zatrzymać swoją limuzynę i wysiadł z niej. Następnie przez kwadrans, trzymając w rękach biały parasol chroniący go przed słońcem, szedł poboczem. Nie jest jasne, co skłoniło pułkownika do tak oryginalnego zachowania. Wiadomo natomiast, że wywołało to kompletną konsternację i przerażenie wszystkich włoskich funkcjonariuszy ochrony z jego eskorty. Podkreśla się zarazem, że jeszcze przed jego przyjazdem strona libijska stawiała organizatorom szczytu w tym zniszczonym przez trzęsienie ziemi mieście, osobliwe wymagania, np. by przyjąć wyjątkowo liczną delegację złożoną aż z 83 osób.