Maltański minister spraw wewnętrznych Michael Farrugia skrytykował w niedzielę Włochy, które domagają się od La Valletty, aby pozwoliła wysiąść pasażerom statku, ponieważ jest on obecnie bardzo blisko wybrzeży wyspy. Tymczasem Rzym - przypomina minister - nie udostępnił im w poprzednich dniach własnych portów, mimo że statek znajdował się w bardzo niewielkiej od nich odległości. Podczas gdy Rzym i La Valletta formułują wobec siebie oskarżenia, w niedzielę po południu zarysowała się perspektywa, że ci i ośmiuset innych "dryfujących migrantów" znajdzie schronienie na ziemi hiszpańskiej: gotowość ich przyjęcia zadeklarowała burmistrz Barcelony Ada Colau. Wzajemne oskarżenia Malty i Włoch Niemiecka organizacja pozarządowa Lifeline podjęła w ubiegłą środę akcję ratowniczą na Morzu Śródziemnym o niewiele mil od wybrzeży Libii, a rząd włoski twierdzi, że najbliższym portem, do którego mogli zawinąć uratowani ludzie, był włoski port na Lampedusie. Farrugia napisał na Twitterze, że włoski minister infrastruktury i transportu Danilo Toninelli zachował wtedy milczenie. Na to Toninelli odpowiedział również na Twitterze, że Włochy nie były krajem koordynującym operację Lifeline, a organizacja nie porozumiała się z nimi w sprawie akcji ratunkowej. Dodał, że poza tym włoska straż przybrzeżna informowała wcześniej rząd, że ratowaniem uchodźców miała się zająć libijska straż przybrzeżna. "W ciągu ostatnich czterech lat nasza straż przybrzeżna uratowała na Morzu Śródziemnym ponad 600 000 ludzi. Znacznie więcej niż Malta i jakikolwiek innych kraj Unii Europejskiej. Niech ktoś wobec tego wytłumaczy, na czym polega nasz brak humanitaryzmu?" - pyta włoski minister. Barcelona gotowa "stać się przystanią" W niedzielę po południu burmistrz Barcelony oświadczyła, że to hiszpańskie miasto gotowe jest "stać się bezpieczną przystanią" dla tysiąca migrantów, którzy dryfują na statkach i łodziach na Morzu Śródziemnym. "W chwili obecnej ponad tysiąc osób dryfuje na siedmiu statkach i łodziach, a Włochy chcą ich pozostawić na łaskę Libii, gdzie grożą im tortury, gwałty i zniewolenie" - napisała Ada Colau na Twitterze. Zaapelowała do premiera Hiszpanii Pedro Sancheza oraz do wicepremier i minister ds. równości Carmen Calvo, aby pomogli organizacji Lifeline w "ratowaniu ludzkich istnień". Przed paru tygodniami Hiszpania przyjęła już 630 osób, które krążyły po morzu na statku "Aquarius", który nie uzyskał pozwolenia na zawinięcie do portów włoskich i na Maltę. Czytaj również: Uchodźców jest więcej, niż kiedykolwiek. Padł historyczny rekord