10 czerwca na łamach magazynu "Venerdi", wydawanego wraz z piątkowym dziennikiem "La Repubblica", ukazał się artykuł publicysty tej gazety Andrei Tarquiniego o ministrze obrony narodowej Antonim Macierewiczu. Tarquini nazwał go "przedstawicielem polskiej nazistowskiej ultraprawicy", którą następnie określił jako "rasistowską". W opublikowanym w piątek liście polski ambasador we Włoszech napisał, że wyrażany przez "La Repubblicę" brak sympatii dla obecnego rządu w Warszawie, który on sam "przyjmuje do wiadomości bez radości", nie uzasadnia prezentowania "niesprawiedliwego wizerunku Polski". Nazwanie polskiej formacji "nazistowską" Orłowski uznał za "nadzwyczaj poważny fakt". "Wykorzystanie takiego wyrażenia, najcięższego w europejskim słowniku politycznym, wymaga bardzo wielkiej ostrożności, zwłaszcza w kraju, który ma za sobą faszystowską przeszłość" - dodał ambasador, zwracając się do redakcji włoskiej gazety. Zaznaczył, że "obraźliwe i bezpodstawne" jest też nazywanie Prawa i Sprawiedliwości "rasistowską ultraprawicą". "Definiowanie nas jako "nazistów" bardzo nas boli" - napisał dyplomata, przypomniawszy historię Polski w latach II wojny światowej. "Ze strony włoskiego dziennika oczekujemy większej wrażliwości. To, że polski rząd wam się nie podoba, że (piszecie, że) jest prawicowy, konserwatywny, antykomunistyczny, antyliberalny - zgoda. Ale przed napisaniem +nazistowski+ i "rasistowski" zastanówcie się dwa razy" - zaapelował ambasador. Na zakończenie oświadczył, że sprzeciwia się "niesprawiedliwym obelgom". Pod listem dyplomaty gazeta zamieściła krótkie przeprosiny z wyjaśnieniem, że był to błąd redakcyjny. Z Rzymu Sylwia Wysocka