W dokumencie ogłoszonym tuż przed piątkowym zakończeniem roku szkolnego we Włoszech i nagłośnionym przez media, podano statystykę obrazującą fatalne warunki, w jakich uczą się dzieci i młodzież. W 9 tysiącach szkół sypie się tynk, w ponad 7 tysiącach trzeba pilnie naprawić przeciekające dachy. 3600 szkół, w których uczy się prawie 600 tysięcy uczniów, wymaga natychmiastowego wzmocnienia struktur nośnych budynków gdyż są one zagrożone. W 2 tysiącach placówek 300 tysięcy uczniów narażonych jest na kontakt z groźnym azbestem. Zauważa się, że w każdej chwili może dość do powtórzenia się tragedii, jaka miała miejsce w liceum w Turynie , gdzie w 2008 roku w wyniku zawalenia się części sufitu zginął podczas lekcji jeden z uczniów. Dyrektorzy wielu szkół muszą stale dokonywać wyboru: czy posiadane przez nich coraz mniejsze środki finansowe przeznaczać na bieżące utrzymanie zaniedbanych budynków, czy też oszczędzać na jeszcze pilniejszy gruntowny remont. Jak wynika z raportu Instytutu Badań Ekonomicznych i Społecznych Censis, sporządzonego między innymi na podstawie ankiet wśród dyrektorów placówek, remonty szkół są minimalne, a jeśli są już prowadzone, to ich rezultat jest często bardzo zły. Jako fatalną oceniono jakość prac wykonanych w jednej czwartej spośród 10 tysięcy szkół w ciągu ostatnich 3 lat. W większości przypadków zanotowano ogromne opóźnienia, zarówno w remontach, jak i przyznaniu pieniędzy na ten cel. O skali problemu świadczy to, że premier Matteo Renzi wkrótce po utworzeniu rządu zapowiedział w marcu wyasygnowanie 3,7 miliarda euro na najpilniejsze remonty szkół i - jak dodał bez ogródek - na zapewnienie uczniom bezpieczeństwa w ich murach. W niektórych najbardziej zniszczonych placówkach prace mają rozpocząć się wraz z nadejściem wakacji.